Wybuch był blisko

Niechęć młodzieży do policji wzbierała od dawna - mówi dr Paul Bagguley, socjolog z Uniwersytetu w Leeds w rozmowie z "Rz"

Publikacja: 09.08.2011 20:26

Niedawno jeden z brytyjskich ekspertów zapewniał mnie, że takie niepokoje jak w Grecji wam nie grożą.

Paul Bagguley:

Te zamieszki mają inny kontekst. Ich podłożem nie jest niezadowolenie społeczne wyni- kające z kryzysu i wprowadzanych oszczędności. Główną przyczyną jest pogarszająca się relacja między kolorową młodzieżą a policją. To zjawisko nasiliło się w ostatnich miesiącach. Policja ma od kilku lat prawo do zatrzymy- wania i przeszukiwania osób wzbudzających podejrzenia.

Poszukuje noży, broni czy narkotyków. Mniejszości etniczne mają poczucie, że władze nadużywają wobec nich swoich uprawnień. Ciemnoskóry nastolatek jest sześć razy częściej zatrzymywany od białego. Najczęściej okazuje się, że nic przy nim nie znaleziono. W efekcie nagromadziła się ogromna niechęć wobec policji.

Skąd te pretensje, skoro w społecznościach etnicznych przestępczość jest na dużo wyższym poziomie?

To prawda. Ale wiele zależy od tego, jak policja się komunikuje z tymi społecznościami. 30 lat temu mieliśmy zamieszki o podobnym podłożu w dzielnicy Brixton. Wyciągnięto z tego wnioski. Policja utrzymywała bliski kontakt ze społecznością, w której działa. Nie wiem, czy ostatnio tego zaniechano. Faktem jest, że kiedy w czwartek policjanci zastrzelili podejrzanego, rodzina chciała się dowiedzieć, co się dokładnie stało, ale nie otrzymała tej informacji. Kiedyś od razu zaproszono by ją na posterunek i ktoś wysokiej rangi starałby się udzielić wszelkich informacji. Teraz członkowie rodziny stali kilka godzin przed posterunkiem. Aż w końcu zaczął się gromadzić niezadowolony tłum. To uruchomiło lawinę.

Co podpalanie sklepów ma wspólnego z niechęcią do policji?

Kiedy wybuchają zamieszki, zawsze podczepiają się pod nie przestępcy, gangi czy zwykli oportuniści. Tym razem ta grupa jest wyjątkowo duża. I tu dochodzimy do wtórnego wpływu kryzysu. Bezrobocie wzrosło głównie wśród ludzi młodych. Cięcia budżetowe doprowadziły do zamknięcia wielu ośrodków i klubów, w których młodzież mogła się czymś zająć. W efekcie mamy teraz na ulicach o wiele więcej młodych, sfrustrowanych ludzi, którzy chętnie włączą się w rozróbę.

Portale społecznościowe i urządzenia BlackBerry pomogły nakręcić te zamieszki?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nowe środki komunikacji pomogły się zorganizować. Uczestnikom zajść łatwiej na przykład ostrzegać się przed policją. Ale w jakim stopniu przyczyniło się to do samej rewolty, trzeba będzie dopiero zbadać. W 2001 roku w czasie zamieszek w Oldham też wydawało się, że telefony komórkowe odegrały ważną rolę, potem się okazało, że wcale nie.

Czy policja nie reaguje zbyt słabo?

Zamieszki zwykle wybuchają po wcześniej zapowiedzianych demonstracjach. Policja ma więc czas się przygotować. Teraz została zaskoczona. Decyzja o użyciu armatek wodnych, pałek czy plastikowych kul jest niezwykle trudna. W Wielkiej Brytanii stosuje się je rzadko. Ich użycie zawsze wywołuje szok. Może i pomogłoby to spacyfikować tłum, ale równie dobrze mogłoby go jeszcze bardziej rozwścieczyć.

Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych
Społeczeństwo
Holandia chce deportować do Armenii 12-latka, który nigdy nie widział Armenii
Społeczeństwo
Kultura i imperializm. Rosyjscy twórcy wciąż mają dużo odbiorców w Ukrainie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Społeczeństwo
Cła Donalda Trumpa. Wiadomo, czego spodziewają się Amerykanie