Na rozgrzewkę podają im lampkę czerwonego wina. Administracja zoo tłumaczy, że alkohol serwowany naczelnym z cytryną, jabłkiem oraz cukrem podwyższa zdolności ochronne ich organizmów. – Nie ma w tym nic dziwnego. Przecież małpy żyjące w warunkach naturalnych jedzą sfermentowane owoce i się upijają – tłumaczyła zastępczyni dyrektora ogrodu zoologicznego w Karagandzie Swietłana Piluk.

Alkohol w zoo nie jest jednak dla wszystkich. – Wina nie podajemy małpom ciężarnym oraz zbyt młodym. W ogóle to rozpowszechniona praktyka. W chłodniejszą porę roku, gdy zwierzęta przeprowadzane są z letnich klatek do zimowych, trzeba im podać coś mocniejszego na rozluźnienie. Małpy piją wino także w ogrodach zoologicznych Rosji – dodała Piluk.

Ale w zoo Limpopo z Niżniego Nowgorodu, gdzie utrzymują się dwudziestostopniowe mrozy, o kazachskich praktykach nic nie wiedzą. Zwierzęta rozgrzewają się, jedząc większe porcje pożywienia. Zamiast jabłek, które zamieniają się w kawałki lodu, dostają ziarno i słonecznik. Małpy raczą się mandarynkami. – Kiedyś w mroźne dni dawaliśmy wielbłądom rozmoczony w winie chleb. Ale nie smakowało im to. Wśród mieszkańców naszego zoo nikt nie pije. Nie ma takiej potrzeby – zapewniała rzeczniczka "Limpopo" Marija Kalinina.

W zoo w białoruskim Witebsku największe przywileje ma lew: królowi zwierząt ustawiono w klatce prawdziwy piecyk. Inne zwierzęta, na przykład króliki, muszą chronić się przed mrozami w stogach siana.