Sprawa dotyczy kierowcy z Wisconsin, który został skazany za jazdę pod wpływem alkoholu. Dowodem w sprawie była krew pobrana od niego bez jego zgody w czasie, gdy był nieprzytomny - informuje Reuters.
We wtorek sędziowie wysłuchali argumentów w sprawie, która jest efektem apelacji złożonej przez kierowcę, Geralda Mitchella, po wyroku sądu stanowego. Sąd stanowy uznał iż policja ma prawo pobrać i zbadać krew nieprzytomnej osoby.
Mitchell uważa jednak, że działania policji naruszyły czwartą poprawkę do konstytucji USA, która zakazuje m.in. przeprowadzania przez organy władzy "nieuzasadnionych rewizji". Policja pobrała krew Mitchella po tym, jak znalazła go nieprzytomnego na piasku na brzegu Jeziora Michigan. Na podstawie badania krwi skazano mężczyznę za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu.
Sąd stanowy w Wisconsin orzekł, że kierowca automatycznie wyraża zgodę na badanie krwi i oddechu jeżdżąc po drogach stanowych.
Sędziowie SN są w tej sprawie podzieleni - pisze Reuters. John Roberts i Samuel Alito, konserwatywni sędziowie, opowiadają się raczej po stronie stanu Wisconsin. Alito uważa, że automatyczne wyrażanie zgody na pobranie krwi przez kierowcę może być postrzegane jako "warunek przywileju prowadzenia samochodu" na drogach stanu.