Towarzystwo szczodrych magnatów

The Giving Pledge, klub miliarderów-dobroczyńców, zdobywa nowych członków na całym świecie.

Publikacja: 30.03.2013 00:55

Pod koniec lutego trzeci na liście najbogatszych mieszkańców Indii Azim Premji, szef wielkiej firmy programistycznej Wipro, zaskoczył rodaków, gdy iście królewskim gestem przekazał na rozwój oświaty w swoim kraju oszałamiającą sumę 2,3 mld dolarów. Co więcej, hojny miliarder oświadczył, że to nie koniec, przystąpił bowiem właśnie do inicjatywy największych amerykańskich filantropów The Giving Pledge, co oznacza, że zamierza rozdać co najmniej połowę swojego szacowanego na ponad 12 mld dolarów majątku.

Zobowiązanie hojności

Pomysłodawcą The Giving Pledge (w wolnym tłumaczeniu „Zobowiązanie hojności") był w 2010 r. wielki inwestor albo – jak wolą inni – król spekulantów giełdowych Warren Buffett. Zainspirowała go z kolei dobroczynna aktywność Billa Gatesa, twórcy Microsoftu, i jego żony Melindy. Małżonkowie już w 2000 r. stworzyli organizację pomocową, która wspiera programy rozwojowe i edukacyjne od amerykańskiego Seattle po Indie i Afrykę. Do ubiegłego roku fundacja na swoją działalność przeznaczyła ok. 22 mld dolarów – sumę, która zawstydzić może nawet rządy wielu niebiednych państw.

Buffett wspierał akcje Gatesa pokaźnymi darowiznami już od 2006 r. Jednak dopiero w czerwcu 2010 r. obaj miliarderzy ogłosili publicznie swoją inicjatywę. Poprzedziły ją wcześniejsze konsultacje z właścicielami wielkich amerykańskich fortun od Nowego Jorku po Kalifornię. Na organizowanych przez nich obiadach pojawiali się finansista Kenneth Langone, magnat medialny Gerry Lenfest, Tashia Morgridge, żona byłego szefa Cisco Johna Morgride czy inwestor John Doerr.

Wszystkich zainspirowała prosta idea sformułowana przez Marguerite Lenfest „Niech najbogatsi usiądą i zastanowią się, ile potrzebują dla siebie i swoich dzieci, a potem pomyślą, co zrobić z resztą". Ostatecznie przyjęto, że ową „resztą" powinna być połowa często wielomiliardowych majątków.

Pomysł chwycił. Filantropia zawsze była wręcz moralnym obowiązkiem najbogatszych Amerykanów. Po części to tradycja solidarności społecznej pierwszych osadników, po części zaś dobrze rozumiana potrzeba łagodzenia nierówności i napięć społecznych w państwie, które w mniejszym stopniu niż np. Europa troszczyło się o bezpieczeństwo socjalne swoich obywateli. Dziś filantropia to poważny sektor gospodarki amerykańskiej obracający rocznie sumą ok. 300 mld dolarów (jego skalę widać jeszcze lepiej w porównaniu z międzynarodowymi programami pomocowymi, których łączna wartość dla wszystkich państw OECD nie przekracza 130 mld dolarów).

Amerykanie wspierają dobroczynność i programy pomocy społecznej na każdym szczeblu – jako zwyczajni obywatele, przedsiębiorcy, aktywiści fundacji czy działacze samorządowi (zachęca ich zresztą do tego system odpisów podatkowych). Największą hojność okazują jednak jako prywatne osoby wpłacające datki na konto organizacji charytatywnych – w ten sposób zbieranych jest 73 proc. dotacji. Co więcej – w czasach kryzysu zmalały wpłaty od największych korporacji, a tymczasem wzrosła hojność indywidualnych dawców (w 2011 r. o prawie 4 proc.).

To właśnie kryzys ekonomiczny spowodował, że inicjatywa Gatesów i Buffetta zaczęła znajdować coraz więcej naśladowców. Wielu właścicieli wielkich fortun poczuło się moralnie odpowiedzialnymi za los tych, którym się nie powiodło – właśnie tak tłumaczył swoje decyzje największy amerykański filantrop, XIX-wieczny król stali Andrew Carnegie (Warren Buffett często powołuje się na jego klasyczną książkę „Biblia bogactwa"). Niektórzy kierowali się względami religijnymi, inni mówili o motywacjach etycznych i społecznych. Najważniejszy okazał się jednak sukces i zaskakująco duża skala inicjatywy.

Oddajmy połowę majątku

Latem 2010 r. pierwszych 40 miliarderów, którzy przyłączyli się do inicjatywy The Giving Pledge, zadeklarowało przekazanie dotacji o łącznej wartości ponad 120 mld dolarów. Według zasad przyjętych przez „magnatów dobroczynności" sumy te mogą być przekazywane w ratach lub zapisane w testamencie. Po roku inicjatywę popierało 81 bogaczy, a dziś chętnych do podzielenia się majątkiem jest już 105.

Wśród członków inicjatywy są zarówno dziedzice wielkich fortun, jak i stosunkowo młodzi „self made men", którzy zrobili oszałamiające kariery w biznesie. Swój akces do inicjatywy zgłosili twórca serwisu PayPal Elon Musk, założyciel eBay Pierre Omidyar czy najmłodszy z dobroczyńców, współzałożyciel Facebooka Mark Zuckerberg.

The Giving Pledge nie ma stałej struktury ani siedziby. Najbardziej aktywni członkowie inicjatywy spotykają się z partnerami w biznesie i znajomymi na najróżniejszych forach – od dorocznego forum w Davos po prywatne, zamknięte spotkania w luksusowych kurortach. To właśnie podczas takich spotkań narodził się pomysł, by ideę dobroczynności najbogatszych rozszerzyć na cały świat.

Nie było to łatwe. Niektórzy z ponad 1200 miliarderów notowanych na globalnej liście „Forbesa" odnosili się do pomysłu sceptycznie. Sądzili, że chodzi o wciągnięcie ich do jakiejś niejasnej gry biznesowo-inwestycyjnej. Przeszkodą okazały się też różnice kulturowe – np. arabscy multimilionerzy łączą dobroczynność głównie z islamskim obowiązkiem jałmużny, a w dalekowschodniej kulturze konfucjańskiej tradycja dzielenia się z biedniejszymi bliźnimi jest stosunkowo słaba.

Filantropia globalna

Mimo wszystko w ostatnich miesiącach wśród sygnatariuszy The Giving Pledge pojawia się coraz więcej potentatów przemysłowych i finansowych spoza USA. Obok Azima Premji swój akces zgłosili twórca brytyjskiego konglomeratu Virgin, ekscentryczny miliarder Richard Branson, malajski miliarder  Vincent Tan, najbogatszy Ukrainiec Wiktor Pinczuk, rosyjski potentat wydobycia metali kolorowych Władimir Potanin i najbogatszy czarnoskóry obywatel RPA Patrice Motsepe.

Na liście kolejnych potencjalnych członków The Giving Pledge jest już około 300 nazwisk, w tym wiele ze wschodzących globalnych potęg – z Indii, Brazylii i Rosji. Po zorganizowanej w Pekinie pod koniec zeszłego roku konferencji na temat filantropii z udziałem Billa Gatesa udało się przełamać lody i być może wśród uczestników inicjatywy pojawią się też chińskie „dzieci prosperity".

Pod koniec lutego trzeci na liście najbogatszych mieszkańców Indii Azim Premji, szef wielkiej firmy programistycznej Wipro, zaskoczył rodaków, gdy iście królewskim gestem przekazał na rozwój oświaty w swoim kraju oszałamiającą sumę 2,3 mld dolarów. Co więcej, hojny miliarder oświadczył, że to nie koniec, przystąpił bowiem właśnie do inicjatywy największych amerykańskich filantropów The Giving Pledge, co oznacza, że zamierza rozdać co najmniej połowę swojego szacowanego na ponad 12 mld dolarów majątku.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza opadów śniegu na zimę 2024/2025. Pogoda sprawi niespodziankę
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Społeczeństwo
Australia zakaże używania mediów społecznościowych osobom poniżej 16 lat
Społeczeństwo
Rosjanie świętują Dzień Jedności Narodowej, choć mało kto wie dlaczego
Społeczeństwo
„Przełomowa" decyzja IKEI to efekt tego raportu? Historycy wskazali jeszcze inne niemieckie firmy
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Społeczeństwo
"Brat" słowem roku brytyjskiego słownika Collinsa. Dlaczego?
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni