Pod koniec lutego trzeci na liście najbogatszych mieszkańców Indii Azim Premji, szef wielkiej firmy programistycznej Wipro, zaskoczył rodaków, gdy iście królewskim gestem przekazał na rozwój oświaty w swoim kraju oszałamiającą sumę 2,3 mld dolarów. Co więcej, hojny miliarder oświadczył, że to nie koniec, przystąpił bowiem właśnie do inicjatywy największych amerykańskich filantropów The Giving Pledge, co oznacza, że zamierza rozdać co najmniej połowę swojego szacowanego na ponad 12 mld dolarów majątku.
Zobowiązanie hojności
Pomysłodawcą The Giving Pledge (w wolnym tłumaczeniu „Zobowiązanie hojności") był w 2010 r. wielki inwestor albo – jak wolą inni – król spekulantów giełdowych Warren Buffett. Zainspirowała go z kolei dobroczynna aktywność Billa Gatesa, twórcy Microsoftu, i jego żony Melindy. Małżonkowie już w 2000 r. stworzyli organizację pomocową, która wspiera programy rozwojowe i edukacyjne od amerykańskiego Seattle po Indie i Afrykę. Do ubiegłego roku fundacja na swoją działalność przeznaczyła ok. 22 mld dolarów – sumę, która zawstydzić może nawet rządy wielu niebiednych państw.
Buffett wspierał akcje Gatesa pokaźnymi darowiznami już od 2006 r. Jednak dopiero w czerwcu 2010 r. obaj miliarderzy ogłosili publicznie swoją inicjatywę. Poprzedziły ją wcześniejsze konsultacje z właścicielami wielkich amerykańskich fortun od Nowego Jorku po Kalifornię. Na organizowanych przez nich obiadach pojawiali się finansista Kenneth Langone, magnat medialny Gerry Lenfest, Tashia Morgridge, żona byłego szefa Cisco Johna Morgride czy inwestor John Doerr.
Wszystkich zainspirowała prosta idea sformułowana przez Marguerite Lenfest „Niech najbogatsi usiądą i zastanowią się, ile potrzebują dla siebie i swoich dzieci, a potem pomyślą, co zrobić z resztą". Ostatecznie przyjęto, że ową „resztą" powinna być połowa często wielomiliardowych majątków.
Pomysł chwycił. Filantropia zawsze była wręcz moralnym obowiązkiem najbogatszych Amerykanów. Po części to tradycja solidarności społecznej pierwszych osadników, po części zaś dobrze rozumiana potrzeba łagodzenia nierówności i napięć społecznych w państwie, które w mniejszym stopniu niż np. Europa troszczyło się o bezpieczeństwo socjalne swoich obywateli. Dziś filantropia to poważny sektor gospodarki amerykańskiej obracający rocznie sumą ok. 300 mld dolarów (jego skalę widać jeszcze lepiej w porównaniu z międzynarodowymi programami pomocowymi, których łączna wartość dla wszystkich państw OECD nie przekracza 130 mld dolarów).