W ubiegłym tygodniu Główny Urząd Statystyczny podał, że w trzecim kwartale tego roku nasza gospodarka rozwijała się w tempie 1,9 proc., licząc rok do roku. To znacznie szybciej niż w pierwszej połowie 2013 r. W drugim kwartale wzrost gospodarczy był na poziomie 0,8 proc.

– Rynek pracy zawsze reaguje z opóźnieniem na zmianę sytuacji w gospodarce. Dlatego nawet jeśli dziś widzimy ożywienie, to nie przekłada się ono tak szybko na zatrudnienie – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Bank. Dodaje, że obecnie da się już zauważyć pierwsze symptomy ożywienia, np. zahamowanie spadków zatrudnienia w sektorze przemysłowym i brak wzrostu stopy bezrobocia w ostatnich miesiącach. – To jednak w pewnej części wynika także z tego, że urzędy pracy w tym roku dostały naprawdę dużo pieniędzy na walkę z bezrobociem – tłumaczy Wojciechowski.

Eksperci są przekonani, że na widoczną poprawę na rynku pracy trzeba będzie poczekać kilka miesięcy. – Z ostatniej prognozy NBP wynika, że lepiej będzie dopiero w drugiej połowie przyszłego roku – mówi Paweł Strzelecki, ekspert NBP. Dodaje też, że nie ma co liczyć na szybkie zmiany. – Ożywienie będzie bardzo powolnym procesem, więc i poprawa na rynku pracy będzie następowała powoli – dodaje Strzelecki.

Ekonomiści twierdzą, że w porównaniu z poprzednimi latami nowe miejsca pracy zaczną się tworzyć, gdy gospodarka będzie rosła w tempie 2 proc., licząc rok do roku. – W pierwszej kolejności będą rosły wynagrodzenia, a dopiero potem zatrudnienie – mówi Wojciechowski.