Aż 37 proc. młodych Polaków jest na utrzymaniu rodziców. A niemal połowa z nich ma średnie i wyższe wykształcenie – wynika z badań „Finansowy portret młodych" przeprowadzonych przez instytut badawczy Millward Brown na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Z pomocy rodziny korzysta 60 proc. osób do 25. roku życia, co z reguły wiąże się z tym, że są to osoby uczące się lub studiujące, które nie mogą poświęcić dużo czasu na pracę zawodową. Problem jednak w tym, że ze wsparcia rodziców korzysta także co czwarta osoba między 25. a 30. rokiem życia i aż 14 proc. osób po trzydziestce.
Mamo, daj na bilet
– Nie dziwię się, że z takiego wsparcia korzysta się przed trzydziestką, bo aby wejść na rynek pracy, trzeba dziś mieć jakieś zaplecze finansowe. Jednak później taki sposób życia w większości przypadków staje się niezrozumiały – mówi Dominik Malec z agencji zatrudnienia ManpowerGroup.
Jego zdaniem wynika to nie z trudnej sytuacji młodych na rynku pracy, ale często również z wygodnictwa i roszczeniowej postawy młodych. ?– Jeśli ktoś stara się pracowicie i świadomie kierować karierą zawodową, to ma duże szanse, by po 30. roku życia mieć ustabilizowaną sytuację finansową. Jeśli natomiast inwestuje czas w staże i praktyki, czekając latami na ofertę marzeń, to ma później kłopoty z pracą – dodaje Malec.
Z badań wynika, że aż 27 proc. młodych dostaje od rodziców gotówkę do ręki. Co czwarty ankietowany przyznał, że rodzice płacą za niego rachunki. Największą wśród nich grupę stanowią osoby uczące się w wieku do 25 lat, ale także co czwarty trzydziestolatek prosi o pieniądze na czynsz, prąd, wodę i gaz, a co piąty także na jedzenie. Są też tacy, którym rodzice dopłacają do biletów, paliwa i rachunku za komórkę, a nawet spłacają za nich kredyt hipoteczny.