Projekty do kasacji

Inicjatywy obywateli są zagrożone, bo posłowie przeciągają nad nimi prace.

Publikacja: 27.06.2014 05:00

W 2012 roku projekt zmian w przepisach o administracji terytorialnej złożyli samorządowcy

W 2012 roku projekt zmian w przepisach o administracji terytorialnej złożyli samorządowcy

Foto: Fotorzepa

– Polacy zesłani z Kresów Wschodnich nie mają żadnych możliwości. Jeżeli Polska się o nich nie upomni, to oni zginą w tych stepach – żaliła się we wtorkowej „Rz" Walentyna Kamińska. W 1995 roku przyjechała do Polski z Kazachstanu i otwarcie mówi o trudach powrotu do ojczyzny. Takim osobom miała pomóc złożona w 2010 roku w Sejmie ustawa repatriacyjna.

Jak pisaliśmy we wtorek w „Rz", choć formalnie prace w Sejmie nad projektem trwają od czterech lat, przeszedł on tylko pierwsze czytanie. ?W podobnym tempie toczą się prace nad siedmioma innymi projektami obywatelskimi, złożonymi w poprzedniej kadencji Sejmu. Podpisało je w sumie 1,8 mln osób. Jeśli prace nie przyspieszą, ze względu na zasadę dyskontynuacji projekty trafią do kosza.

Testament ojca

Zbiórce podpisów pod ustawą repatriacyjną towarzyszył duży rozgłos, bo wspierała ją kampania telewizyjna. Projekt przedstawiano jako realizację testamentu zmarłego w katastrofie smoleńskiej Macieja Płażyńskiego, byłego marszałka Sejmu i ojca Jakuba Płażyńskiego, zaangażowanego w zbiórkę.

Pod projektem podpisało się 215 tys. osób, jednak wrażenie robią też liczby podpisów pod innymi projektami latami tkwiącymi w Sejmie. Przykładowo pod złożonym w 2011 roku projektem przywracającym obowiązek szkolny w wieku siedmiu lat podpisało się 330 tys. osób. Pod firmowaną przez NSZZ „Solidarność" propozycją podniesienia minimalnego wynagrodzenia za pracę – 300 tys.

Poseł PSL Stanisław Żelichowski, szef Komisji Ochrony Środowiska, w której tkwi kilka projektów obywatelskich, twierdzi, że Sejm „głosu obywateli nie lekceważy". Jednak spośród ośmiu projektów zagrożonych „uśmierceniem" tylko jeden przeszedł drugie czytanie. Nad niektórymi,  przykładowo  projektem przewidującym większą ochronę zwierząt, prace w zasadzie nie toczą się już od ponad dwóch lat.

Równie powoli idą prace nad trzema projektami obywatelskimi złożonymi w tej kadencji, a od czasu wyborów w 2011 roku posłowie podjęli ostateczną decyzję tylko odnośnie do sześciu projektów. Wszystkie Sejm wyrzucił do kosza, poza jednym, przywracającym zlikwidowane reformą Jarosława Gowina małe sądy. Tę ostatnią ustawę zawetował jednak prezydent.

Stanisław Żelichowski powolne prace nad projektami tłumaczy zbyt dużym obciążeniem posłów innymi, bieżącymi sprawami. – Sejm to powinna być fabryka prawa, jednak prawników w nim brakuje – uzasadnia.

Posłanka PO Joanna Fabisiak, szefowa podkomisji zajmującej się projektem o repatriacji, sugeruje z kolei, że jego realizacja byłaby za droga.

Sejm odwleka jednak także prace nad projektami, do których pozytywnie ustosunkował się rząd, przykładowo obywatelskiej propozycji o parkach narodowych.

Obawy polityków

– Politycy nie chcą pracować nad projektami obywatelskimi, bo są ponadpartyjne i nie wywołują określonego efektu politycznego – ocenia Jakub Płażyński. Z kolei zdaniem przewodniczącego OPZZ Jana Guza koalicja obawia się, że odrzuceniu niektórych projektów, zwłaszcza tych firmowanych przez związki zawodowe, mogłyby towarzyszyć protesty.

Dlatego szef OPZZ proponuje zmianę przepisów w ustawie o inicjatywie obywatelskiej. – Posłowie powinni mieć nie tylko, tak jak obecnie, określony czas tylko na przeprowadzanie pierwszego czytania, ale też sztywny termin na przyjęcie lub odrzucenie projektu – tłumaczy.

Politolog dr hab. Rafał Chwedoruk mówi, że wprowadzenie dla posłów sztywnych terminów byłoby błędem. – Mogłoby to zachęcać ich do szybkiego odrzucenia projektów – tłumaczy. Jego zdaniem należałoby wydłużyć za to trzymiesięczny termin na zebranie 100 tys. podpisów przez komitet obywatelski.

Zdaniem Chwedoruka tempo prac nad ustawami obywatelskimi zależy głównie od kultury politycznej, a Jakub Płażyński mówi, że liczy na przyspieszenie prac nad projektami obywatelskimi, nad którymi zawisło widmo sejmowej niszczarki. – Szkoda by ich było. Inicjatywa obywatelska to kwintesencja demokracji – zaznacza.

– Polacy zesłani z Kresów Wschodnich nie mają żadnych możliwości. Jeżeli Polska się o nich nie upomni, to oni zginą w tych stepach – żaliła się we wtorkowej „Rz" Walentyna Kamińska. W 1995 roku przyjechała do Polski z Kazachstanu i otwarcie mówi o trudach powrotu do ojczyzny. Takim osobom miała pomóc złożona w 2010 roku w Sejmie ustawa repatriacyjna.

Jak pisaliśmy we wtorek w „Rz", choć formalnie prace w Sejmie nad projektem trwają od czterech lat, przeszedł on tylko pierwsze czytanie. ?W podobnym tempie toczą się prace nad siedmioma innymi projektami obywatelskimi, złożonymi w poprzedniej kadencji Sejmu. Podpisało je w sumie 1,8 mln osób. Jeśli prace nie przyspieszą, ze względu na zasadę dyskontynuacji projekty trafią do kosza.

Pozostało 80% artykułu
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam