Grupa kobiet z Amatorskiego Frontu Operowego urządziła pod koniec czerwca w Warszawie pokaz fragmentów opery „Morze krwi" napisanej przez byłego dyktatora Korei Północnej Kim Ir Sena.
Organizatorką wydarzenia była Katarzyna Bratkowska, nauczycielka polskiego w jednym z warszawskich liceów, szerzej znana, od kiedy w grudniu 2013 r. zapowiedziała dokonanie aborcji w wigilię Bożego Narodzenia. W rozmowie z „Rz" deklarowała się wtedy jako komunistka, a komunizm nazwała „najbardziej proludzkim humanitarnym ustrojem".
Bratkowska zamierza wystawić „Morze krwi" w całości na jesieni. Nie wiadomo jednak, czy do tego dojdzie. Oburzenie adaptacją sztuki komunistycznego dyktatora wyrazili w liście otwartym aktywiści organizacji i środowisk lewicowych, m.in. Partii Zieloni, Polskiej Partii Socjalistycznej czy Inicjatywy Pracowniczej.
Jak twierdzą, próby wizytowali „notable reżimu", w tym funkcjonariusz bezpieki „zajmujący się m.in. handlem półniewolniczą pracą koreańskich robotników". „Współpraca z koreańską bezpieką przy okazji wystawienia dzieła Umiłowanego Przywódcy nie różni się niczym od współpracy z neonazistami przy wydawaniu dzieł Adolfa Hitlera" – czytamy w liście podpisanym przez 40 osób, m.in. Agnieszkę Grzybek z Partii Zieloni, która startowała w ostatnich wyborach do europarlamentu.
Sygnatariusze listu martwią się, że „kompromitujące działania osób określających się jako lewicowe będą rzutować na opinię całego środowiska".