Anthony Guglielmi, rzecznik policji w Chicago, powiedział we wtorek, że funkcjonariusze udali się do Humboldt Park Lagoon w zachodniej części miasta i potwierdzili, że niezwykły mieszkaniec jest tam, gdzie donosiły wpisy w mediach społecznościowych. Władze nie są na razie w stanie powiedzieć, w jaki sposób krokodyl się tam znalazł.

Miejscy urzędnicy poinformowali przy tym, że przy stawie ustawiono pułapki. Władze mają nadzieję, że aligator wpłynie do jednej z nich i zostanie bezpiecznie usunięty z obszaru, który jest dostępny dla wszystkich mieszkańców. Guglielmi powiedział, że zwierzę po złapaniu zostanie „przeniesione do zoo w celu oceny weterynaryjnej”.

Na szczęście krokodyl nie jest wielki - według doniesień ma prawdopodobnie maksymalnie półtora metra długości.

Według popularnych miejskich legend o gadach w kanalizacji, była kiedyś wśród nowojorczyków moda na przywożenie z wakacji na Florydzie jako pamiątki małego aligatora. Miał być zwierzątkiem domowym i pieszczochem dzieciaków. Kiedy wyrastał i przestawał być "jaszczurką", zdesperowani właściciele spuszczali go z wodą w sedesie, żeby pozbyć się kłopotu. Niektóre gady ponoć przeżyły w labiryncie nowojorskich rur i teraz pod ulicami miasta grasują hordy olbrzymich aligatorów albinosów. A władze miejskie ukrywają tę przerażającą prawdę, by uniknąć paniki wśród mieszkańców.

Są tacy, którzy dowodzą, że w legendzie tej może być ziarno prawdy i przytaczają na to rzekome dowody. Najpopularniejszy to opowieść o 2,5-metrowym aligatorze zaobserwowanym we Wschodnim Harlemie w 1935 roku.