W Łodzi 28-latek zaatakował dziewięcioletnią dziewczynkę na klatce schodowej i przemocą wykorzystał seksualnie. Złapano go. Mężczyzna przyznał się i opisał także inne napaści. Śledczym mówił, że nie mógł się powstrzymać przed napastowaniem dzieci, za co był już karany. Mimo ewidentnych skłonności pedofilskich sprawca oświadczył, że nigdy nie był przymusowo leczony.
Co roku za seksualne wykorzystywanie dzieci skazywanych jest ok. 600 osób, w ubiegłym – 596. Wraz z tymi, którzy dopuścili się innych przestępstw seksualnych, liczba skazanych w zeszłym roku przekroczyła 800.
Część to pedofile, którzy nawet po odsiadce mogą być groźni. Od połowy 2010 r. obowiązują przepisy pozwalające kierować ich na przymusowe leczenie już po odbyciu kary. Mogą być umieszczani w zakładach zamkniętych lub kierowani na leczenie ambulatoryjne.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, które poznała „Rzeczpospolita", wynika, że sądy rzadko sięgają po to rozwiązanie. W 2013 r. orzekły o umieszczeniu 28 skazanych na przymusowym leczeniu (18 w zakładach zamkniętych). W ubiegłym roku takie decyzje zapadły wobec 25 sprawców (z tego 13 skierowano na leczenie zamknięte). Ten rok zapowiada się podobnie: do czerwca zapadły wyroki wobec 15 skazanych, z czego ośmiu ma trafić na terapię zamkniętą. Od 2010 r. sądy wydały takie decyzje wobec 115 skazanych, połowę kierując na leczenie zamknięte.
Część sprawców z takimi orzeczeniami już odsiedziała wyroki i trafiła do wyznaczonych placówek.