Rok Kacperka, dekada Saby

Zwierzęta ocieplają wizerunek polityka. Ale gdy na zdjęciach z nimi się nie kończy, zaczynają się kłopoty.

Aktualizacja: 22.12.2015 18:51 Publikacja: 21.12.2015 18:03

Słynna Saba - pies Ludwika Dorna

Słynna Saba - pies Ludwika Dorna

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

„Jeśli chcesz mieć przyjaciela w polityce, kup sobie psa" – mawiają amerykańscy politycy. Powiedzenie to sprawdza się jednak nie tylko w Stanach.

– Nie ma chyba w Polsce polityka z pierwszych stron gazet, który by nie miał w życiu epizodu ze zwierzakiem w tle. Politycy pokazują zazwyczaj swoje psy i koty, rzadko ktoś decyduje się na fotografię bardziej egzotycznego pupila. Od tego tła znacznie odstaje prezydent Andrzej Duda, który w czasie kampanii wyborczej fotografował się, trzymając w objęciach fretkę – mówi dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Prezydencka ulubienica Fredzia na razie nie zrobiła takiej medialnej kariery jak inne polityczne zwierzaki. Najbardziej znany przykład? – Oczywiście suka Ludwika Dorna Saba – mówią zgodnie wszyscy nasi rozmówcy.

Sznaucerka Saba to polityczne zwierzę dekady. Rozsławił ją w 2007 r. Aleksander Kwaśniewski zdaniem: „Ludwiku Dornie i psie Sabo, nie idźcie tą drogą". – Prezydent Kwaśniewski bardzo rzadko mieszał się w konflikt między PO a PiS. Ale jeśli już to robił, to spektakularnie – zauważa Chwedoruk.

Kwaśniewski zwrócił się do Saby nieprzypadkowo. Suka byłego marszałka Sejmu nieraz bowiem gościła przy ul. Wiejskiej. Dlaczego? „Każdy pies ma prawo zobaczyć miejsce pracy swojego pana" – tłumaczył wizyty psa sejmowy kolega Dorna Tadeusz Cymański.

Media donosiły także, że na spacery wyprowadzał ją funkcjonariusz BOR, że jeździła sejmowymi limuzynami i miała własną asystentkę. Jak na celebrytkę przystało, miała także procesy o ochronę wizerunku. Jeden z nich dotyczył pomówienia suki o to, jakoby „zżarła meble MSWiA". Po opowiadającym o tym artykule „Wprost" Ludwik Dorn wytoczył tygodnikowymi proces w trybie wyborczym i go wygrał.

Pies zaistniał w publicznym obiegu tak mocno, że raz pismo do Saby Dorn przesłał Sąd Rejonowy w Tczewie.

Nawet życie celebryty kiedyś się jednak kończy. W maju 2009 r. media poinformowały, że Saba nie żyje. „Śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych".

W prasie kolorowej ze swoimi psami chętnie pokazywali się także Maria i Lech Kaczyńscy, Ryszard Kalisz, Izabela Jaruga-Nowacka, Andrzej Halicki czy Aleksander Kwaśniewski. – Fotografowanie się ze zwierzęciem, podobnie jak z rodziną i dziećmi, ociepla wizerunek polityka – tłumaczy dr Sergiusz Trzeciak, ekspert zajmujący się wizerunkiem publicznym. Dodaje, że ludzie interesują się życiem prywatnym polityków i popierają tych, z którymi mają coś wspólnego. Pokazanie się np. na okładce pisma skierowanego do właścicieli czworonogów pozwala trafić do osób o podobnych zainteresowaniach.

Stereotypowy właściciel psa jest szczery, silny i niebezpieczny. Z kolei kociarze postrzegani są jako fałszywi i słabi. Dlatego też politycy chętniej pokazują się z psami niż kotami. Wyjątek stanowi prezes PiS Jarosław Kaczyński.

– Kocha koty i każdy o tym wie. Gdyby nagle pokazał się z psem, zarzucono by mu nieszczerość – mówi Chwedoruk. Dodaje, że nikt na pewno nie pomyśli o nim, iż jest słaby, tylko dlatego, że ma koty.

Jeden z nich, Alik, był niemal tak popularny jak Saba. O jego śmieci kilka lat temu poinformowało wiele portali internetowych.

Wkrótce potem w mediach pojawił się kolejny ulubieniec Kaczyńskiego. To kotka Fiona, o której szef PiS mówił jednemu z tabloidów, że jest niemal jak pies i np. potrafi „aportować winogrona".

Koty są tak związane z wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego, że podczas ostatnich manifestacji zorganizowanych przez Komitet Obrony Demokracji pojawiały się hasła: „Oddaj kota" i „Kociarze przepraszają za Jarka".

Tegorocznym zwierzakiem nr 1 w mediach był niewątpliwie pies Kacperek. Ten należący do szefa NSZZ „Solidarność" york był jednym z bohaterów publikacji „Newsweeka" na temat wypoczynku szefa związku w hotelu Bałtyk.

„Jak przyjeżdża Duda, to nawet pies jest na all-inclusive" – czytamy w tygodniku. Luksusy miały polegać nie tylko na dostarczaniu psu jego ulubionej karmy (marki Eukanuba), ale również na zapewnieniu np. ręczniczków z wyhaftowanym imieniem zwierzaka. Pies miał spać na specjalnych leżaczkach.

Co na to wszystko Piotr Duda? – Kacper śpi ze mną i z żoną w łóżku. Od początku – mówił na konferencji prasowej. – A co do karmy, to je Royal Canin.

Zdaniem Sergiusza Trzeciaka aż takie demonstrowanie uczuć wobec zwierząt może przynieść więcej szkody niż pożytku. – Moim zdaniem Duda przedobrzył. To przywódca silny i pokazywanie, że wraca do domu i śpi z psem, wcale dobrze nie robi jego wizerunkowi – ocenia ekspert.

Innego zdania jest dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW. – Opowieść o Kacperku spowodowała, że argumenty Piotra Dudy i zarzuty postawione tygodnikowi przebiły się do mediów. Na pewno nie byłoby o tej konferencji głośno, gdyby nie historia z psem. Kacperek spełnił swoje zadanie – podsumowuje ekspert.

Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie