O placówce z Rzeszowa głośno zrobiło się przed dwoma laty. Położna Agata Rejman ujawniła, że dyrekcja zmuszała ją do asystowania przy zabiegach przerywania ciąży. Stwierdziła też, że w szpitalu jest lista położnych, które oficjalnie sprzeciwiły się asystowaniu przy zabiegach aborcji. Podpisało ją 36 osób.
Dyrekcja kliniki twierdziła wówczas, że to pomówienia i żądała od położnej przeprosin. O zniesławienie szpitala oskarżono także dwóch działaczy Fundacji Pro-prawo do życia, którzy organizowali przed nim pikiety. W grudniu 2015 r. Sąd Okręgowy w Rzeszowie uwolnił ich jednak od zarzutów.
Teraz w ślad za położnymi poszli lekarze ginekolodzy i położnicy. Według nieoficjalnych informacji wszyscy (ok. 30 osób) złożyli oświadczenia, że terminacja ciąży jest niezgodna z ich sumieniem i chcą skorzystać z prawa do powstrzymania się od zabiegów.
– W szpitalu opracowano już procedury działania w sytuacji, gdy zgłosi się do niego pacjentka, która chce przerwać ciążę – mówi nasz informator. – Kobiety mają być informowane o „klauzuli sumienia" lekarzy i odsyłane.
Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-prawo do życia nie ma wątpliwości, że to wynik nacisków ze strony obrońców życia. – Skoro najbardziej agresywny wobec naszych wolontariuszy szpital musiał zaprzestać zabijania dzieci, to znaczy, że możliwe jest powstrzymanie aborcji w każdej placówce – mówi.