Beoing 767 leciał 1 listopada 2011 roku z Nowego Jorku do Warszawy. Na pokładzie maszyny znajdowało się 231 osób. Podczas podchodzenia do lądowania, pilot Tadeusz Wrona otrzymał ostrzeżenie o awarii podwozia. Manewr zakończył się awaryjnym lądowaniem.
Ponad sześć lat trwały ustalenia Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Opublikowano końcowy raport w te sprawie.
Analiza ekspertów wykazała, że pierwszą przyczyną usterki była awaria przewodu instalacji hydraulicznej. Mechanizm odpowiadał za opuszczanie podwozia. Usterka pociągnęła za sobą kolejne problemy, co spowodowało, że bezskutecznie zakończyła się próba uruchomienia systemu alternatywnego.
"Po starcie, podczas chowania podwozia i klap nastąpił wyciek płynu hydraulicznego z centralnej instalacji hydraulicznej, co doprowadziło do spadku ciśnienia w tej instalacji. Spadek ciśnienia został zasygnalizowany na panelu hydraulicznym-SYS PRESS i na wskaźniku EICAS-CHYD SYS PRESS oraz zarejestrowany przez rejestratory pokładowe. Po zrealizowaniu procedury HYDRAULIC SYSTEM PRESSURE (C only) zawartej w QRH i po konsultacji z MCC Operatora załoga podjęła decyzję o kontynuowaniu lotu do Warszawy. Lot przebiegał bez istotnych zakłóceń" - przekazano w raporcie.
Załoga kilkukrotnie próbowała uruchomić system alternatywny, jednak wszystkie próby zakończyły się niepowodzeniem. Bezskuteczna była również próba grawitacyjnego opuszczenia podwozia.