„Rz” kilka dni temu ujawniła raport, jaki Kancelaria Premiera napisała po kontroli siedzib CBA. Wynikało z niego, że Biuro przy pozyskiwaniu ich na swoje delegatury popełniło wiele błędów organizacyjno-zarządczych i nienależycie wydawało państwowe pieniądze. M.in. płaciło zbyt wysoki czynsz za wynajmowane lokale oraz w tymczasowej siedzibie jednej z delegatur niepotrzebnie dopłaciło do wymiany okien antywłamaniowych.
Wnioski pokontrolne kancelaria wysłała do CBA i od uzyskania odpowiedzi na nie uzależniła opublikowanie raportu z kontroli w Biuletynie Informacji Publicznej – do tej pory tego nie zrobiła.
[wyimek]Zakres kontroli KPRM nie mieści się w przepisach określających jej zasady[/wyimek]
Tymczasem odpowiednie pismo biura trafiło do Tomasza Arabskiego, szefa KPRM, już w marcu. Mariusz Kamiński, szef CBA, przede wszystkim podważył w nim zasadność samej kontroli. Według niego KPRM nie miała prawa sprawdzać okoliczności pozyskiwania przez Biuro nieruchomości pod siedziby delegatur, bo zakres kontroli nie mieści się w przepisach określających jej zasady.
Poza tym protokół pokontrolny zawiera wiele błędów: „nie wskazano ujawnionych nieprawidłowości, nie wskazano zakresu nieprawidłowości, nie wskazano skutków nieprawidłowości”. A kontrolerzy nie rozmawiali z osobami bezpośrednio zajmującymi się pozyskiwaniem siedzib dla delegatur Biura. „CBA przestrzega wszystkich zasad wynikających z przepisów prawa. Kontrolujący nawet nie uprawdopodobnili, że jest inaczej. (...) To dowód bezradności kontrolujących wobec braku stwierdzenia sensacyjnych nieprawidłowości zapowiadanych w tzw. raporcie Pitery” – napisał Kamiński.