Cudeńka zapomniane w depozycie

Setki zabytków, które przejęła policja, leżą w magazynach. Są wśród nich pejzaż Renoira i kolekcja ikon

Publikacja: 23.07.2010 01:41

W magazynach Muzeum Narodowego od siedmiu lat znajduje się 20 rosyjskich ikon z XVIII i XIX wieku, k

W magazynach Muzeum Narodowego od siedmiu lat znajduje się 20 rosyjskich ikon z XVIII i XIX wieku, które przypadkiem znaleziono w przechowalni bagażu na warszawskim lotnisku Okęcie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

20 rosyjskich ikon z XVIII i XIX w. odkryto przypadkiem w 2002 r. podczas inwentaryzacji w przechowalni bagażu Państwowych Portów Lotniczych Warszawa-Okęcie. Rok później trafiły do depozytu Muzeum Narodowego. Od siedmiu lat czekają na jakąkolwiek decyzję, np. o przejęciu na rzecz Skarbu Państwa, dzięki czemu mogłyby trafić do oficjalnych zbiorów muzeum. To typowa opowieść o dziełach sztuki odzyskiwanych przez polską policję. Co roku ich przybywa, ale dalej nie wiadomo, co z nimi zrobić.

[srodtytul]Tajemnicze ikony[/srodtytul]

Najcenniejszy z tego zbioru – według Adama Konopackiego, biegłego Sądu Okręgowego w Warszawie w zakresie oceny i wyceny dóbr kultury – jest “Ewangelista Marek”, ikona z końca XVIII wieku warta 3 tys. zł. Z tego samego okresu pochodzi “Chrystus Pantokrator” wyceniony na 2 tys. zł. Najmłodsze ikony powstały w połowie XIX wieku: “Matka Boska Krzew Gorejący”, “Narodzenie Najświętszej Marii Panny”, “Św. Mikołaj Biskup”.

[wyimek]10 - 15 lat średnio są przechowywane zabytki w depozycie Muzeum Narodowego[/wyimek]

Historia 20 ikon jest tajemnicza. Prawdopodobnie kilka lat – według jednej z pracownic lotniska nawet dziewięć – przeleżały w przechowalni bagażu na Okęciu. Były w dwóch białych kartonach, z których jeden miał logo amerykańskich Linii Lotniczych Delta. Naklejona kartka informowała, że “bagaż jest bardzo ważny i zostanie zabrany w ciągu dwóch miesięcy”.

Do dziś nie wiadomo, do kogo należały ikony i dlaczego właściciel ich nie odebrał. Jeden z tropów prowadził do 26-letniego Stanisława Z. W bagażu był bowiem woreczek z dokumentami w języku niemieckim wydanymi na jego nazwisko. Trop okazał się jednak fałszywy. Okazało się, że woreczek z nazwiskiem Z. trafił do kartonów omyłkowo, a bagaż mieszkańca Barwinka odebrali funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej, gdy w 1998 r. Z. został wydalony z Niemiec za nielegalny pobyt.

Policjant Robert Szczepański, który osiem lat temu wyjaśniał sprawę ikon, zanotował: “być może ktoś przywiózł np. te ikony z zagranicy i dał je do przechowania z zamiarem późniejszego wywiezienia za granicę w dalszym etapie podróży”. – Uważam to za najbardziej prawdopodobną hipotezę – przyznaje jedna z właścicielek krakowskiej Desy handlującej ikonami. – W latach 90. kwitł przemyt ikon z Ukrainy, Rosji i Grecji, a Polska była tylko tranzytem. Odbiorcą była Europa Zachodnia.

Konopacki stwierdził, że ikony są rosyjskie. Ich wartość ustalił na 22 tys. zł. – Wycena ikon zależy od tego, co przedstawiają i w jakim są stanie – wyjaśnia Krystyna Stawecka, dyrektor Muzeum Ikon w Supraślu, do którego tylko w zeszłym roku trafiło ok. 40 ikon odebranych przez celników przemytnikom. – To raczej nie jest cena rynkowa, w antykwariatach mogłyby kosztować łącznie niemal 70 tys. złotych.

Możliwe, że ikony z Okęcia zostały skradzione na Ukrainie lub w Rosji. Żadna z nich nie figuruje w prowadzonym przez polski Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych na zlecenie Ministerstwa Kultury centralnym katalogu kradzionych i zaginionych dóbr kultury.

– Ale trzeba zaznaczyć, że jest to krajowa ewidencja – podkreśla Olgierd Jakubowski, specjalista z działu informacji, edukacji i popularyzacji Ośrodka Ochrony Zbiorów Publicznych w Warszawie. – Jest jeszcze baza danych skradzionych dzieł sztuki prowadzona przez Interpol. I w każdym kraju są różnego rodzaju bazy danych o skradzionych zabytkach.

W obcych bazach ikon jednak nie szukano i już w 2002 r. śledztwo zamknięto.

[srodtytul]Muzeum przypomina[/srodtytul]

Teoretycznie już po trzech latach od znalezienia zabytków, jeśli nie udało się odnaleźć ich właściciela, powinny one zostać przekazane na rzecz Skarbu Państwa i z muzealnego depozytu trafić do oficjalnych zbiorów. Tak się jednak nie stało. Ikony nadal są własnością prokuratury, która po zamknięciu śledztwa zapomniała uruchomić odpowiednie procedury.

Śledczym o ikonach przypomniał dopiero miesiąc temu główny inwentaryzator Muzeum Narodowego. Teraz sąd lub prokuratura muszą wydać tzw. wezwanie do odbioru depozytu. Jeśli właściciel się nie zgłosi, w 2013 r. Muzeum Narodowe wzbogaci się o tę kolekcję.

Kazimierz Olejnik, były prokurator krajowy, nie ma wątpliwości, że już dawno ikony powinny stać się własnością Skarbu Państwa. – Wszystko, co jest przemycane przez granicę, podlega przepadkowi na rzecz Skarbu Państwa. Inaczej dawalibyśmy sprawcom możliwość wywinięcia się, a nawet odzyskania łupu. Tak więc szukanie na siłę właściciela ikon mija się z celem – uważa.

[srodtytul]Radziwiłł czeka 41 lat[/srodtytul]

– To nie jest nasz najstarszy depozyt – mówi o ikonach z Okęcia Roman Olkowski, kustosz i zastępca głównego inwentaryzatora Muzeum Narodowego.

Placówka przechowuje 463 zabytki, które mają status depozytu urzędowego. Największą jego część stanowią właśnie zabytkowe ikony – w latach 1996 – 2006 organy ścigania przekazały ich aż 193. Sporo jest też sztuki orientalnej (90 zabytków), jest również sztuka zdobnicza, malarstwo i barokowe rzeźby.

Do muzealnego depozytu trafiają wartościowe rzeczy zajęte przez prokuratora lub policję jako zabezpieczenie majątku podejrzanego. Czasem taką decyzję podejmuje też sąd, np. jeśli toczy się postępowanie spadkowe.

Z depozytami zdarzały się również zabawne historie. Kiedyś wartościową rzecz policjant przyniósł po prostu w reklamówce. Innym razem przez pomyłkę do depozytu trafiły falsyfikaty.

Zazwyczaj zabytki czekają w depozycie Muzeum Narodowego na rozstrzygnięcie średnio od dziesięciu do 15 lat. Ale są też takie, które leżą w magazynach już ponad 40 lat.

Najstarszy depozyt urzędowy w Muzeum Narodowym pochodzi z 1969 roku. To portret Jerzego Radziwiłła (olej na płótnie), trzy plakiety brązowe przedstawiające Tadeusza Kościuszkę, Adama Mickiewicza i Henryka Sienkiewicza, oraz para lichtarzy.

– W ubiegłych latach Muzeum Narodowe “z urzędu” wskazywane było jako instytucja, która powinna przechowywać tego rodzaju zabytki – wyjaśnia Olkowski. – Przyjmowano wówczas przedmioty często o słabych walorach artystycznych. Niestety, z racji niewyjaśnionego statusu przechowujemy je do tej pory.

Ostatni monit w sprawie portretu Jerzego Radziwiłła muzeum wysłało w listopadzie 2005 roku. Odpowiedź do dziś nie nadeszła.

O wyjaśnienie statusu depozytów złożonych głównie w latach 70. Muzeum Narodowe już w 1987 r. starało się w ówczesnym Stołecznym Urzędzie Spraw Wewnętrznych. Niestety nie wszystkie sprawy udało się wówczas załatwić. – Próby wyjaśnienia podobnych postępowań podejmowaliśmy wielokrotnie. Niestety w niektórych sprawach akta zostały zniszczone w archiwach sądowych – utyskuje Olkowski.

W ubiegłym roku na skutek kolejnego monitu Muzeum Narodowego udało się wydać depozyt sądowy, który przechowywano tu od 1962 r. 12 obrazów trafiło do osoby prywatnej od lat mieszkającej za granicą.

Kwestie depozytów dodatkowo opóźniają wymogi prawne, np. związane z urzędami skarbowymi.

Zdarzają się także sytuacje, w których decyzja o przepadku na rzecz Skarbu Państwa zostaje anulowana. – Jesteśmy wówczas zmuszeni do wydania tych zabytków, oczywiście po dopełnieniu formalności związanych z wykreśleniem z ksiąg inwentarzowych. Dotyczy to np. mienia zajętego w stanie wojennym – opowiada Roman Olkowski.

[srodtytul]Scheda po Art-B[/srodtytul]

Najcenniejszymi depozytami, które miały status depozytu urzędowego, były zabytki pochodzące z kolekcji Art-B, które przyjechały do Muzeum Narodowego w 1992 roku. Ich status został wyjaśniony dopiero po 17 latach – w 2009 roku.

– Zabytki te nadal znajdują się w muzeum, ale już jako depozyt Narodowego Banku Polskiego – podkreśla Olkowski.

Część niezwykłej kolekcji Art-B, spółki Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego działającej na początku lat 90., przejął w ubiegłym roku Narodowy Bank Polski w ramach wzajemnych wierzytelności Art-B wobec Banku Handlowo-Kredytowego w Katowicach (tak jak Art-B znajdującego się w stanie likwidacji). Art-B zasłynęła dzięki wykorzystaniu tzw. oscylatora ekonomicznego, dzięki któremu kilkadziesiąt razy oprocentowywała w bankach tę samą wpłatę. Bagsik został za to skazany w październiku 2000 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na karę dziewięciu lat więzienia. Gąsiorowski mieszka w Izraelu, ma obywatelstwo tego kraju i dlatego nie będzie wydany Polsce.

NBP jest obecnie właścicielem 34 obrazów, rysunków i grafik oraz 11 dzieł sztuki zdobniczej z ogromnej kolekcji spółki Art-B (w sumie ok. 170 dzieł sztuki) – większość zbiorów została sprzedana na aukcjach w 1992, 2004 i 2005 r. Do najciekawszych dzieł należy m.in. dwustronny rysunek Pierre’a-Auguste’a Renoira “La collation” z ok. 1890 r., przedstawiający trzy kobiety z pieskiem, dwie grafiki Pabla Picassa: “Tauromachia” i “Cyrk” – z przełomu lat 50. i 60. XX w., a także dziesięć obrazów Jacka Malczewskiego, m.in. dyptyk “Chrystus w Emaus”.

Obecnie w muzeum za najbardziej wartościowy uznaje się depozyt Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie złożony w 1998 r. To 32 obrazy i rysunki – m.in. Jacka Malczewskiego, Zygmunta Rozwadowskiego, Juliana Fałata, Władysława Aleksandra Maleckiego, Jerzego i Wojciecha Kossaków, Ferdynanda Ruszczyca – i jeden gobelin. Sprawa toczy się w Sądzie Rejonowym w Warszawie.

Kustosz Roman Olkowski zapewnia: – Wszystkie zabytki są przechowywane w dobrych warunkach, pod stałą opieką konserwatorską. Zabytki te są opracowywane, udostępniane do badań itp.

Niestety większość dzieł pozostających w charakterze depozytu urzędowego nie jest eksponowana ze względu na ich słabą wartość artystyczną.

[srodtytul]Renoir z paczki[/srodtytul]

Kilka dni temu do magazynu Zamku Królewskiego trafił tymczasowo obraz Auguste’a Renoira “Cagnes-sur-Mer” przedstawiający zatopiony w zachodzącym słońcu krajobraz wiejski. Mieszkanka Konstancina-Jeziorny próbowała wysłać płótno zwykłą przesyłką pocztową do Stanów Zjednoczonych.

Pejzaż został sprzedany w styczniu na aukcji za 700 tys. zł. Do czasu aż sąd rozstrzygnie, czy nie popełniono przestępstwa, obraz z ok. 1907 r. pozostanie w magazynie Zamku Królewskiego.

Zgodnie z polskim prawem dzieła sztuki starsze niż 50 lat, o wartości przekraczającej 40 tys. zł, mogą opuścić kraj jedynie za zgodą wojewódzkiego konserwatora zabytków. Trzeba też zapłacić cło sięgające 25 proc. wartości zabytku. W przypadku dzieła Renoira byłoby to 175 tys. zł.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

[mail=i.kacprzak@rp.pl]i.kacprzak@rp.pl[/mail]

[mail= p.nisztor@rp.pl] p.nisztor@rp.pl[/mail][/i]

20 rosyjskich ikon z XVIII i XIX w. odkryto przypadkiem w 2002 r. podczas inwentaryzacji w przechowalni bagażu Państwowych Portów Lotniczych Warszawa-Okęcie. Rok później trafiły do depozytu Muzeum Narodowego. Od siedmiu lat czekają na jakąkolwiek decyzję, np. o przejęciu na rzecz Skarbu Państwa, dzięki czemu mogłyby trafić do oficjalnych zbiorów muzeum. To typowa opowieść o dziełach sztuki odzyskiwanych przez polską policję. Co roku ich przybywa, ale dalej nie wiadomo, co z nimi zrobić.

Pozostało 95% artykułu
Służby
Nie będzie kodeksu pracy operacyjnej. Rząd wprowadza obostrzenia dla służb przez rozporządzenia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą