- Różnice zdań zawsze sie zdarzają, ale takiego spektakularnego konfliktu między prezydentem a szefem MON dotąd nie było. Radziłem obecnemu szefowi BBN Pawłowi Solochowi: musi mieć swoją siłę merytoryczną. Siła BBN nie tkwi we władztwie, bo mu nic nie podlega, Biuro musi czerpać siłe z innych instytucji. Trzeba organizować współpracę różnych instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa, by mieć wyrobiona opinie i argumenty - mówił były szef BBN gen. Stanisław Koziej.
Koziej uważa, że jako zwierzchnik sił zbrojnych prezydent przespał dwa lata swojej kadencji. - Nie wychodził z własnymi inicjatywami, źle, że nie uruchomił własnego przeglądu strategicznego bezpieczeństwa narodowego. Oczekuję, że jutro, 15 sierpnia, w swoim wystąpieniu do żołnierzy i do narodu prezydent nakreśli ramy strategiczne, w których powinien poruszać się szef MON - np. powie, że uruchamia swój strategiczny przegląd bezpieczeństwa przy pomocy różnych środowisk.
- Prezydent w starciu z MON nie ma innej możliwości niż argumenty merytoryczne - przedstawienie zrębów swojej strategii wobec bezpieczeństwa narodowego. Powinien określić 4 słupy milowe, by narzucić swoją wizję sił zbrojnych jako ich zwierzchnik - mówił gość programu.
Koziej jako bardzo ryzykowne ocenił plany zreformowania obecnego dowodzenia armią planowane przez dwa ośrodki - prezydencki i MON. - Tu nie chodzi o samo dowodzenie siłami zbrojnymi, ale o system kierowania politycznego i dowodzenia wojskowego.
Cytowane przez prowadzącego słowa prezesa PiS, który stwierdził niedawno, że to "absurd, że w czasie pokoju są trzy dowództwa" Koziejskwitował, że Jarosław Kaczyński nie wie, co mówi i jest to posługiwanie się ogólnikami bez znajomości rzeczy.