Sąd Najwyższy zdecydował wczoraj, że areszt opuszczą czterej dowódcy biorący udział w ostrzelaniu wioski. Wcześniej na wolność wyszli trzej szeregowi.
Dowódca bazy kpt. Olgierd C. oraz ppor. Łukasz B., chor. Andrzej O. i plut. Tomasz B. mają zostać zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonych. Muszą się regularnie meldować w jednostce. Po ponadpółrocznym areszcie spotkają się jednak z rodzinami, które nie kryją radości.
– Jesteśmy fizycznie i psychicznie wyczerpani, ale bardzo szczęśliwi – mówił wczoraj po południu Władysław Bywalec, ojciec Łukasza B. Dodał, że syn zamierza wyjść z aresztu w mundurze. – Chce pokazać, że nadal jest żołnierzem – podkreśla Bywalec.
Sąd, argumentując wczorajszą decyzję, uznał, że w stosunku do żołnierzy są realne przesłanki uzasadniające sens stawianych zarzutów, ale nie ma obawy matactwa w toczącym się śledztwie.
Mecenas Andrzej Reichelt, obrońca Tomasza B. i Andrzeja O., werdyktem sądu nie jest zaskoczony.