Niebawem jedenaście wątków tego śledztwa zostanie wyłączonych do odrębnego postępowania przyznaje płk Jerzy Artymiak, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodaje, że dokumenty o wszczęciu tych śledztw nie zostały jeszcze podpisane. Płk Artymiak nie chce także zdradzić, jakie sprawy chodzi.
Jak się nieoficjalnie dowiedziała "Rz", jednym wątków, które prokuratura chce zbadać oddzielnie, jest sprawa służby jednego podejrzanych, starszego szeregowego Damiana. Legii Cudzoziemskiej. Śledczy chcą wiedzieć, czy pełnił on tam służbę bez zgody właściwych organów państwa. Jednak, jak wynika naszych informacji, sam zgłosił się do kontrwywiadu wojskowego i poinformował służby o tym, że był w Legii. Dostał też zgodę na to, aby po powrocie z Francji ponownie służyć w polskiej armii.
Nie milkną też echa po wczorajszej decyzji Sądu Najwyższego uchyleniu aresztu dla siedmiu komandosów podejrzanych o celowe ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel. Po siedmiu miesiącach na wolność wyszli: dowódca bazy kapitan Olgierd C., podporucznik Łukasz B., chorąży Andrzej Osiecki (zgodził się na podanie nazwiska) oraz plutonowy Tomasz B. Miesiąc wcześniej areszt opuścili trzej żołnierze szeregowi.
Sąd uznał, że wygasły przesłanki uzasadniające areszt, m.in. obawa matactwa. W świetle prawa żołnierze nadal są podejrzani, ale decyzja sądu wywołała dyskusję, czy nie należy zmienić stawianych im zarzutów. – Wczorajsza decyzja Izby Wojskowej Sądu Najwyższego to porażka prokuratury – mówi prof. Piotr Kruszyński, obrońca jednego z oskarżonych żołnierzy.
Ale tylko prokuratura może zmienić zarzuty. Ta jednak twardo stoi na stanowisku, że zebrany przez nią materiał dowodowy jest na tyle mocny, iż zmiana kwalifikacji czynu nie wchodzi w grę. – Absolutnie nie przewidujemy takiej możliwości – twierdzi płk Artymiak.