„Rz” dotarła do dokumentów, które świadczą o interwencji Bondaryka w sprawie pozbawienia operatorów telekomunikacyjnych wiedzy o podsłuchach zakładanych przez służby. Za takim rozwiązaniem opowiadają się wszystkie służby, m.in. CBA i policja. Przeciw jest wyłączenie ABW.
Nowelizację próbuje zatrzymać jej szef Krzysztof Bondaryk, który przed objęciem posady w agencji pracował u operatora komórkowego Era GSM. Jak odkryło CBA, sprawdzając czy szef ABW nie łamie ustawy antykorupcyjnej, Bondaryk otrzymuje pieniądze z poprzedniego miejsca pracy. On sam odmawia agentom udostępnienia informacji na temat tych wpływów, zasłaniając się tajnością swojego kontraktu.
Propozycja utajnienia podsłuchów przed operatorami pojawiła się za poprzedniego kierownictwa ABW. Otrzymywano bowiem sygnały świadczące o tym, że od operatorów mogą wyciekać informacje. „Dziennik” pisał, że miała je przekazywać politykom i biznesmenom tzw. banda czworga. W jej skład miał wchodzić m.in. Bondaryk, który wówczas pracował dla Ery.
Ówczesny szef ABW Bogdan Świączkowski wnioskował o zmianę prawa po tym, jak jeden z polityków PO pytał listownie premiera Jarosława Kaczyńskiego, czy jest podsłuchiwany. Z informacji „Rz” wynika, że chodziło o Wojciecha Brochwicza, który został objęty podsłuchem w związku ze sprawą Anny Jaruckiej (doprowadziła do wycofania się Włodzimierza Cimoszewicza z wyborów prezydenckich w 2005 r.).
Za rządów PiS rozwiązanie proponowane przez Świączkowskiego trafiło jako projekt zmiany ustawy do Sejmu.