Od lipca w umowie o pracę pracowników podmiotów leczniczych musi być jasno wskazane, do której grupy zaszeregowania jest zaliczone ich stanowisko pracy, a co za tym idzie – jakie wynagrodzenie powinni otrzymywać. Pracodawcy dostali pół roku na dostosowanie obowiązujących wcześniej umów do nowego wymogu. Okazuje się, że w wielu zakładach pracy nie doszło do porozumienia z pracownikami. Pielęgniarki w całej Polsce otrzymują więc wypowiedzenia zmieniające.
– W szpitalu wojewódzkim w Jastrzębiu Zdroju informacje o wypowiedzeniach zmieniających otrzymało 50 osób. Szacujemy, że spotka to około 120 osób, czyli ponad 15 proc. zatrudnionych. Dyrekcja uzasadnia to niepodpisaniem aneksów do umów, które zmieniały nasze zaszeregowanie oraz warunki pracy i płacy – relacjonuje Izabela Parzych ze związków zawodowych działających w szpitalu.
Czytaj więcej
Pracodawca nie mógł zmienić od lipca wymaganych od pielęgniarek kwalifikacji, by płacić mniej.
Na podstawie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych wzrosły pensje. Ministerstwo Zdrowia podwyżki określało mianem historycznych i podkreślało, że nowelizacja w zależności od grupy zawodowej gwarantuje wzrost wynagrodzeń od 17 do 41 proc. Średnio najniższe wynagrodzenie zasadnicze miało wzrosnąć aż o 30 proc. Jednak wiele pielęgniarek nie otrzymało znacznych podwyżek. Okazało się bowiem, że pracodawca nie wymaga od nich kwalifikacji, które posiadają i które do tej pory stanowiły podstawę do zaszeregowania ich do lepiej wynagradzanych grup.
– Do końca czerwca nasze kwalifikacje były uznawane – zarówno wykształcenie magisterskie, jak i specjalizacja. Otrzymywałyśmy 5400 zł brutto wynagrodzenia zasadniczego. Od pierwszego lipca z takimi kwalifikacjami powinnyśmy otrzymywać 7300 zł wynagrodzenia. Dyrekcja wypłaca nam jednak 5700 zł – mówi Izabela Parzych.