Przed Polakami pierwszy trudny mecz na mistrzostwach świata - z USA

W USA grają głównie kobiety, lecz to mężczyźni trzy razy zdobyli olimpijskie złoto i raz mistrzostwo świata. W poniedziałek w Katowicach o 20.30 zmierzą się z Polakami.

Publikacja: 30.08.2022 03:00

Amerykanie David Smith (z lewej) i Torey Defalco blokują atak Bułgara Cwetana Sokołowa

Amerykanie David Smith (z lewej) i Torey Defalco blokują atak Bułgara Cwetana Sokołowa

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Czytaj więcej

"Rzeczpospolita" i "Sport" o Mistrzostwach Świata w siatkówce 2022

Siatkówka pojawiła się w Stanach Zjednoczonych pod koniec XIX wieku, ale sukcesy zaczęły się dopiero w latach 80. poprzedniego wieku, gdy za trenerkę wziął się Doug Beal i na boisku zjawiło się nadzwyczaj zdolne pokolenie Karcha Kiraly’ego.

Beal, który siatkówkę poznał jako dziesięcioletni chłopak w szkole w Cleveland, zaczął karierę od startów studenckich w barwach Ohio State University, w reprezentacji też się pojawił, lecz było to w latach 70., gdy Amerykanie nie przechodzili kwalifikacji olimpijskich, więc rozgłosu nie zdobył.

Wiele zmieniło się, gdy zajął się trenowaniem. Ofertę objęcia reprezentacji męskiej dostał w 1977 roku, przyjął ją i niemal od razu zaczął wdrażać nowatorskie pomysły, wśród których była budowa w Dayton (Ohio) całorocznego centrum szkolenia. Po roku hala stała, drużyny trenowały, program rozwoju działał. Dziś działa w Colorado Springs.

Zwierzęta laboratoryjne

Beal budował reprezentację od nowa. Próbował zmieniać wszystko: ustawienie, strategię i taktykę, rolę zawodników na boisku. Szukał właściwych wykonawców zadań. Dwa lata przed igrzyskami w Los Angeles (1984) budowa wciąż była w toku. W mistrzostwach świata 1982 Amerykanie zajęli 13. miejsce.

Trener nie przerwał jednak eksperymentów. – Byliśmy jak zwierzęta laboratoryjne – wspominał po latach najlepszy przyjmujący igrzysk z 1984 roku Aldis Berzins. Rezultaty w końcu przyszły, co uformowało nie tylko amerykańską siatkówkę, lecz także światową. Beal wymyślił m.in. system gry na dwóch przyjmujących (robili to Berzins i Kiraly), postawił na specjalizację, co pozwoliło lepiej wykorzystać zdolności każdego siatkarza. Wprowadził ataki z drugiej linii i dzięki tej broni Steve Timmons i Pat Powers niemal bezkarnie wbijali piłkę w pole przeciwników. Miał też świetnie blokującego środkowego Craiga Bucka i doskonałego rozgrywającego Dusty’ego Dvoraka. Drużyna do wielkich zadań była gotowa.

Najlepsi, tworzący dziś reprezentację, po staremu wywodzą się z kilku stanów, gdzie siatkówka ma mocną pozycję na uniwersytetach

Już przed igrzyskami w Los Angeles zaczęła wygrywać ze wszystkimi, miała passę 27 zwycięstw, wśród których było czterokrotne pokonanie ekipy ZSRR. Amerykanie biją Rosjan w siatkówce – wtedy była to sensacja.

11 sierpnia, po olimpijskim finale w Long Beach Arena wygranym z Brazylią 3:0, rozpoczął się najwspanialszy czas siatkówki halowej w USA. Amerykanie zdobyli wkrótce potrójną koronę: po sukcesie w Los Angeles przyszło złoto Pucharu Świata w 1985 roku, złoto mistrzostw świata w Paryżu w 1986 roku i znów złoto olimpijskie w Seulu (1988).

Wielu grających w tych igrzyskach twierdziło, że najlepszą drużyną tamtych czasów była jednak ta z Paryża, bo grając w niemal niezmienionym składzie, doszła do perfekcji. W Seulu do Kiraly’ego, Timmonsa i Bucka doszedł atakujący Bob Ctvrtlik i najlepszy środkowy rozgrywek NCAA Doug Partie, odeszli Powers i Dvorak, rozgrywał Jeff Stork. Zwycięstwo z ZSRR w finale 3:1 miało słodki smak. Karch Kiraly był wtedy kapitanem, został najbardziej wartościowym siatkarzem turnieju, chociaż byli tacy, którzy tak samo cenili świetnego w obronie Erica Sato – poprzednika dzisiejszych libero.

Ikona siatkówki

Kiraly w autobiografii „The Sand Man” napisał, że ten drugi sukces olimpijski był jednym z jego największych powodów do dumy, dlatego że drużyna sprostała nagle rozbudzonym oczekiwaniom. „Zwycięstwo to jedno, pozostawanie na szczycie po zwycięstwie to drugie. To o wiele trudniejsze. Presja, z którą mierzysz się jako faworyt, w tym presja, którą wywierasz sam na siebie, jest krańcowym testem dla sportowca” – to zdanie legendarnego amerykańskiego siatkarza dobrze pasuje do dzisiejszej sytuacji Polaków.

Trener Doug Beal, gdy przestał prowadzić reprezentację USA, został działaczem (był m. in. długoletnim prezesem USA Volleyball), ale wracał też do roli szkoleniowca, był z kadrą amerykańską podczas igrzysk w Sydney i Atenach.

Rolę ikony siatkówki amerykańskiej przejął Kiraly, który efektownie zakończywszy we Włoszech karierę halową na początku lat 90. (w tamtejszych klubowych rozgrywkach osiągnął wszystko), został równie znakomitym siatkarzem plażowym.

W tej specjalności rywalizował do 40. roku życia, dodając do zysków m.in. złoto olimpijskie w Atlancie, 148 wygranych turniejów międzynarodowych na plaży (połowę z Kentem Steffesem) oraz jakieś 3 mln dolarów nagród, co w siatkówce jest kwotą znaczną. Nie miał poważnego rywala do przyznawanego przez Międzynarodową Federację Siatkówki (FIVB) tytułu najlepszego siatkarza świata XX wieku.

Czytaj więcej

Micah Christenson. Magiczny rozgrywający

Syn węgierskiego emigranta z 1956 roku przeszedł długą drogę od gry z ojcem na plaży, przez wielkie sukcesy w akademickiej i reprezentacyjnej siatkówce halowej, do powrotu na plażę, z której znów wrócił do hali, ale jako trener.

Najpierw na poziomie szkolnym, wkrótce został dołączony do kobiecej reprezentacji USA w roli asystenta. Widział więc z ławki trenerskiej srebro swej drużyny w Londynie. Gdy przejął funkcję głównego trenera, zdobył z dziewczynami złoto mistrzostw świata w 2014 roku, brąz igrzysk w Rio (2016) i złoto w Tokio (2021). Wygrał też Ligę Narodów w 2021 roku.

W USA o Kiralym mówiono „Michael Jordan siatkówki”, choć w środowisku siatkarskim niekiedy ironizowano, że „lepiej by było, gdyby Jordana nazywano Kiralym koszykówki”. To prawda, że siatkówka rozwinęła się od lat 80. znacząco, że wśród licealistek jest dziś nawet bardziej popularna niż koszykówka, ale do wielkich lig zawodowych ma wciąż bardzo daleko.

Siła w uniwersytetach

Najlepsi, tworzący dziś reprezentację, po staremu wywodzą się z kilku stanów, gdzie siatkówka ma mocną pozycję na uniwersytetach. Potem jednak muszą ruszać w świat, by zarobić na godne życie. Zawodowa liga amerykańska, choć istnieje, zdecydowanie nie gwarantuje takiego poziomu jak włoska, polska, japońska lub kiedyś rosyjska.

Świat dogonił Amerykanów w metodyce treningów, ale po staremu, od czasu do czasu pojawiają się talenty siatkarskie w Kalifornii, Indianie czy Wirginii, dając powody, by wierzyć w kolejne sukcesy. W Pekinie w 2008 roku świat zobaczył, jak olimpijskie złoto po raz trzeci zdobywa ekipa prowadzona przez Hugha McCutcheona, w której wspaniale rozgrywał Lloy Ball, atakowali Reid Priddy, Riley Salmon, Clayton Stanley, blokowali Tom Hoff i Ryan Millar.

Historia tego medalu miała wyjątkową dramaturgię także z powodu ataku chińskiego nożownika na żonę i teściów trenera, którzy zwiedzali Wieżę Bębna w Pekinie. Żona i teściowa zostały ranne, teść nie przeżył. Trener McCutcheon nie był w stanie prowadzić początkowych meczów, ale finał dał radę.

Znajomi z Polski

Od 2013 roku reprezentację męską prowadzi John Speraw, łącząc to zajęcie z trenowaniem drużyny UCLA. Też był siatkarzem na kalifornijskiej uczelni. Ma dyplom licencjata z mikrobiologii i genetyki molekularnej. Odnosi sukcesy, wśród nich jest zwycięstwo USA w Pucharze Świata (2015), Lidze Światowej (2014), brąz igrzysk w Rio i w MŚ przed czterema laty. Podczas igrzysk w Pekinie był jednym z asystentów trenera.

Przywiózł do Katowic czternastkę, w której znów jest 35-letni atakujący Matt Anderson, dobrze znany z parkietów klubowych Włoch, Rosji i Korei, jest libero Erik Shoji, który grał ostatnio w Kędzierzynie-Koźlu, wcześniej w Niemczech, Austrii, Włoszech i Rosji, jest rozgrywający Micah Christenson, którego kariera rozwinęła się w Kazaniu i Modenie. Z doświadczeniami z polskiej ligi przybyli rozgrywający Josh Tuaniga (Suwałki, Olsztyn), środkowi David Smith (ZAKSA), Jeff Jendryk (Resovia i Lublin) i Taylor Averill (Olsztyn) oraz przyjmujący Torey Defalco (Resovia). Garrett Muagututia po ligowe doświadczenie pojechał aż do Egiptu.

To znów absolwenci amerykańskich uniwersytetów, którym siatkówka wydaje się ciekawym sposobem na życie. Z Polakami Amerykanie toczą zwykle wyrównane mecze, w ośmiu ostatnich meczach (sześciu w Lidze Narodów, po jednym w MŚ i Pucharze Świata) jesteśmy na remis 4–4. W lipcu w Bolonii było 0:3 i 3:1.

Siatkówka pojawiła się w Stanach Zjednoczonych pod koniec XIX wieku, ale sukcesy zaczęły się dopiero w latach 80. poprzedniego wieku, gdy za trenerkę wziął się Doug Beal i na boisku zjawiło się nadzwyczaj zdolne pokolenie Karcha Kiraly’ego.

Beal, który siatkówkę poznał jako dziesięcioletni chłopak w szkole w Cleveland, zaczął karierę od startów studenckich w barwach Ohio State University, w reprezentacji też się pojawił, lecz było to w latach 70., gdy Amerykanie nie przechodzili kwalifikacji olimpijskich, więc rozgłosu nie zdobył.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie wygrali Ligi Mistrzów. Trentino za silne
Siatkówka
Świderski: Zdominowaliśmy europejskie rozgrywki w siatkówce
Siatkówka
Piękny finał wyjątkowego sezonu. Jastrzębski Węgiel może potwierdzić dominację polskich klubów
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich
Siatkówka
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel Mistrzem Polski. Mecz godny finału
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej