Jest wiele przyczyn błędów popełnianych przez jednostki samorządowe przy przygotowywaniu emisji. Wynikają one przede wszystkim z braku umiejętności zarządzania długiem, a w konsekwencji z przypadkowych decyzji przy wyborze formy zaciągania długu.
Ustawa o obligacjach umożliwiła samorządom pozyskiwanie tańszego i bardziej elastycznego pieniądza na rynku zewnętrznym niż w wypadku kredytu. Tymczasem emisje się do niego upodobniły. Są niewielkie, od 1 do 5 mln zł, okres ich zapadalności wynosi zaś najwyżej pięć lat. Również koszty przypominają koszt pozyskania kredytu. Niższe oprocentowanie, wynikające z rentowności 52-tygodniowych bonów skarbowych, zbliża się do oprocentowania kredytów wynegocjowanych z bankami podczas przetargów. Wielu ekspertów powtarza, że obligacje stają się opłacalne dopiero po przekroczeniu co najmniej 5 mln zł i rozłożeniu spłaty na ponad pięć lat. Tej zasady jednak samorządy nie przestrzegają.
Emisja obligacji zależy od spełnienia warunków zawartych w ustawie o obligacjach i ustawie o finansach publicznych. Znajomość ustaw nie wyklucza jednak popełnienia błędów. Zaczynają się one już z początkiem procesu przygotowania emisji od określenia jej celu. W przeciwieństwie bowiem do korporacji samorządy muszą określić cel emisji w uchwale rady. Zbyt ogólnikowy cel, np. budowa dróg, może grozić unieważnieniem uchwały rady przez regionalną izbę obrachunkową. Trzeba powtórzyć wówczas całą procedurę. Także wtedy, gdy cel podano bardzo precyzyjnie, ale projekt zdążył się zmienić przed emisją.
Z kolei niedostosowanie warunków emisji do możliwości finansowych wymusza zaciągnięcie kredytu na wykup obligacji, co zwykle odbija się na wiarygodności finansowej gminy.
Ustawa o obligacjach, uchwalona w 1995 roku, daje znacznie więcej możliwości, niż potrafią wykorzystać jednostki samorządu. Umożliwia np. emisje publiczne, wieloletnią spłatę długu oraz możliwość samodzielnego określenia podstawowych parametrów emisji. W wypadku kredytu to bank dyktuje warunki jego udzielenia.