Pokój 315 na trzecim piętrze wolskiego urzędu. Tam urzęduje kierowniczka wydziału kadr Marzena Nowocin. W tym samym pokoju na stanowisku podinspektora pracuje także jej siostrzenica, a jednocześnie sąsiadka kadrowej (mieszka w drugiej części bliźniaka). Dwa piętra niżej jest gabinet Marka Lipińskiego, pierwszego zastępcy burmistrza dzielnicy, prywatnie partnera kadrowej. Mieszkają razem z synem pani Nowocin, który jest zatrudniony w Zarządzie Gospodarki Nieruchomościami.
[srodtytul]Ciocia w komisji[/srodtytul]
Bliskie osoby kierowniczki pracują od roku. Czy zatrudnianie swojej rodziny to nie nadużycie? – Wszystko jest zgodne z przepisami. Na stanowisko podinspektora był rozpisany konkurs. A z punktu widzenia etyki nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi Marzena Nowocin. I zaznacza, że to nie ona decyduje o zatrudnianiu w urzędzie. Była jednak jedną z trzech osób w komisji konkursowej na stanowisko, o które ubiegała się jej siostrzenica. Potwierdza to rzecznik dzielnicy Anna Fiszer-Nowacka.
Faktycznie, zgodnie z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7C1455CFD6FD9373FE3F7CCFC51652BE?id=292862]ustawą o pracownikach samorządowych[/link], dzieci, wnuki lub rodzeństwo urzędników, a także ich małżonkowie nie mogą być zatrudniani w jednostkach urzędu miasta, jeśli powstałaby pomiędzy nimi zależność służbowa. Prawo nie wspomina o dzieciach rodzeństwa, co ma miejsce w tej sytuacji.
Aby ubiegać się o stanowisko podinspektora w Wydziale Kadr, wystarczyło tylko wykształcenie średnie. Takie oferty pracy w urzędzie zdarzają się raz na kilka miesięcy. W urzędzie miasta, nawet w przypadku ubiegania się o stanowisko sekretarki, wymagane jest wyższe wykształcenie.