Resort skarbu nadzoruje 45 PKS, z których 19 przeznaczonych jest do komunalizacji, a 26 jest prywatyzowanych w trybie negocjacji z inwestorami, przetargów lub aukcji. Sprzedaż nie idzie tak łatwo, jak było to zakładane. Np. ministerstwo dwukrotnie i jak dotąd bezskutecznie ogłaszało aukcje na sprzedaż PKS Rybnik, za drugim razem obniżając cenę wywoławczą. Nie znalazł się również chętny m.in. na zakup PKS Kielce. – Tam, gdzie nie udało się znaleźć inwestora dla pojedynczych PKS, trzeba będzie rozważyć powrót do komunalizacji – mówi „Rz” nadzorujący spółki transportowe wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. – W Kielcach próbowaliśmy najpierw takiego wariantu, jednak samorząd chciał przed przejęciem spółki zwolnić większość załogi, a na to nie mogliśmy się zgodzić. Oferta komunalizacji jest jednak nadal aktualna. Najlepszym rozwiązaniem w takich przypadkach byłaby komunalizacja na rzecz marszałków województw, którzy mogliby przejąć kilka PKS w pakiecie. Taki wariant sprawdził się na Podlasiu – wyjaśnia minister Budzanowski.

Inwestorzy prywatni są wybredni. – Kupując PKS, kupujemy rynek. Dlatego analizując dane przedsiębiorstwo, badamy rynek, na którym działa. Istotne jest też to, jak jest skomunikowane z działającymi już spółkami grupy Veolia Transport, dzięki czemu moglibyśmy liczyć na efekt komplementarności – mówi Tomasz Rochowicz, prezes Veolia Transport Polska.

Przeszkodą w sprzedaży PKS, nawet tych z dobrymi wynikami finansowymi, może być posiadanie przez spółki nieruchomości. – Ziemia podnosi wycenę tych spółek. Dlatego nasza wycena PKS jest niższa niż ta sporządzona przez MSP – wyjaśnia Damian Grabowski, wiceprezes Arrivy.

– Zachęcalibyśmy do bardziej elastycznego podejścia: PKS jest doskonale rozpoznawalną marką, więc może warto rozważyć zakup tych spółek z nieruchomościami i próbować je zagospodarować. Stacje paliw lub obsługi samochodów mogą też przynieść zyski – podsumowuje Budzanowski.