Kodeks konsultacji to wynik prac uczestników tzw. Kongresu Wolności, który został powołany przez ministra Michała Boniego po protestach związanych z ACTA. Pół roku temu internauci manifestowali na ulicach swoje niezadowolenie z powodu przyjęcia przez rząd międzynarodowej umowy o handlu w Internecie – umowy ACTA. Rząd przyznał, że zabrakło wówczas konsultacji społecznych.
Według kodeksu konsultacji uzgodnieniom powinny podlegać wszystkie dokumenty ważne z punktu widzenia opinii publicznej, szczególnie ustawy i rozporządzenia.
Twórcy kodeksu zwracają uwagę na brak spójnej legislacji i jasnego wskazania, w jakich sytuacjach uzgodnienia mają mieć charakter obowiązkowy. Administracja często kwestionuje możliwość i konieczność ich prowadzenia czy wręcz ich legalność – zauważają. Przepisy dotyczące zasięgania opinii są rozproszone lub ich brakuje, a te, które istnieją (np. „Zasady konsultacji przeprowadzanych podczas przygotowywania dokumentów rządowych" z 2009 r.), są często ignorowane lub traktowane czysto formalnie. Czasami trudno nawet określić, czy konsultacje w ogóle się odbyły, i wiele przedsięwzięć jest kwestionowanych właśnie z tego powodu. Tak było z przepisami o ACTA, wieku emerytalnym czy ustawą o GMO – akcentują projektodawcy kodeksu.
Nie ma jasnych wytycznych, kiedy należy przeprowadzać konsultacje
Określono w nim siedem zasad, które powinny obowiązywać w procesie konsultacji. Są to: dobra wiara, powszechność, przejrzystość, responsywność, czyli konieczność odpowiadania każdemu, kto zgłosi swoją opinię, koordynacja, przewidywalność i poszanowanie interesu ogólnego. Konsultacje nie powinny trwać krócej niż 21 dni.