Tak ją ocenił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, który uznał skargę spółki i uchylił decyzje prezydenta miasta oraz samorządowego kolegium odwoławczego ze względu na naruszenie przepisów k.p.a.
Spółka z powodu braku zgody mieszkańców budynku, w którym prowadziła restaurację, nie mogła uzyskać stałego zezwolenia gastronomicznego na spożycie napojów alkoholowych. Wystąpiła więc do prezydenta miasta o wydanie tzw. zezwoleń kateringowych. Takie zezwolenia, ważne dwa lata, wydaje się przedsiębiorcom zajmującym się dostarczaniem żywności na zamknięte imprezy. Niekiedy jednak wykorzystywane są dla upozorowania legalnej sprzedaży alkoholu. Wówczas lokal rzekomo prowadzi imprezy zamknięte, a w rzeczywistości są obsługiwani przypadkowi klienci.
Spółka nie otrzymała zezwoleń z jeszcze innego powodu. Do urzędu miasta wpłynęła anonimowa informacja, że w restauracji sprzedaje się alkohol na podstawie zezwolenia wydanego innej firmie. Poza tym lokal przechodzi remont, a nowy przedsiębiorca podobno zamierza prowadzić tu dyskotekę i klub go-go czynny całodobowo.
W odwołaniu do samorządowego kolegium odwoławczego spółka zarzuciła, że plotki i list od anonimowego mieszkańca, czyli tzw. obywatelskie sygnały, nie mogły być wystarczającym powodem odmowy wydania zezwoleń.
Kolegium utrzymało jednak w mocy decyzję prezydenta miasta. Napłynęły bowiem informacje od straży miejskiej i wojewódzkiego inspektoratu Inspekcji Handlowej, że spółka prowadziła sprzedaż alkoholi bez zezwolenia. W trakcie kontroli straż miejska stwierdziła, że lokal był ogólnie dostępny i nie odbywała się w nim żadna zamknięta impreza.