Wójt zamknie zakład rozsiewający przykrą woń

Mieszkańcy i przedsiębiorcy zamiast zatykać nos, będą walczyć na paragrafy. Ministerstwo Środowiska przygotowało po raz pierwszy projekt ustawy antyodorowej

Aktualizacja: 22.03.2007 10:44 Publikacja: 22.03.2007 00:01

Dzisiaj w przepisach o ochronie środowiska nie ma regulacji o brzydkich zapachach. Utrudnia to, a często wręcz uniemożliwia walkę z prowadzącymi śmierdzącą działalność - wielkimi fermami, wysypiskami śmieci, oczyszczalniami ścieków czy niektórymi zakładami przemysłowymi. Sztandarowe przykłady takich sporów to walka mieszkańców Więckowic koło Poznania z hodującą świnie spółką Prima czy boje o likwidację odorów wydostających się z podpilskiego Farmutilu.

Jednak nowy projekt krytykują zarówno przedsiębiorcy, jak i organizacje ekologiczne. Najbardziej nie podoba się to, że o konieczności likwidacji działalności miałaby decydować gmina.

Każdy rozpoczynający działalność w gminie, zarówno przedsiębiorca, jak i np. rolnik, będzie się musiał zobowiązać, że jego firma nie spowoduje uciążliwości zapachowych. W tym celu złoży w urzędzie gminy oświadczenie. Jeśli okaże się ono nieprawdziwe, wójt będzie mógł zakazać takiej działalności albo ją wstrzymać. Oświadczeń nie będą składali ci, którzy już mają swoje firmy bądź gospodarstwa. Nie znaczy to jednak, że mogą spać spokojnie.

Rada gminy będzie mogła podjąć uchwałę ograniczającą uciążliwości zapachowe. Byłoby to prawo miejscowe (tak jak obecnie np. plany zagospodarowania przestrzennego). Uchwała może np. ustalić, że w gminie nie będzie w ogóle źle pachnącej działalności, bo stawia ona na turystykę. Wówczas istniejące firmy (gospodarstwa) musiałyby dostosować się do wymagań określonych w uchwale albo wręcz zaniechać działalności. Gminną uchwałą będzie też można ograniczyć uciążliwości powodowane przez dany zakład.

Uchwałę podejmie rada gminy z własnej inicjatywy, z wnioskiem o nią będzie mógł wystąpić wójt, burmistrz lub prezydent miasta albo przynajmniej 50 mieszkańców. Zanim radni cokolwiek zdecydują, udadzą się na wizję lokalną.

Komisja złożona z radnych, gminnych urzędników, pełnomocników mieszkańców i ewentualnie inspektora sanitarnego bądź ochrony środowiska uzna, czy i w jakim stopniu problem jest poważny. Jeżeli odpowiedzialny za odory nie dostosuje się do postanowień, to jego działalność zostanie wstrzymana, bez prawa do odszkodowania. Taką decyzję wyda wójt, burmistrz lub prezydent miasta.

-To nie rada gminy powinna decydować o dopuszczalnym poziomie odorów - mówi Marek Kryda, działacz Polskiej Inicjatywy Agrośrodowiskowej. - Trzeba wprowadzić obowiązkowy monitoring substancji powodujących brzydkie zapachy, zaczynając od siarkowodoru i amoniaku, tak jak określają to przepisy unijne o mikroklimacie budynków ferm hodowlanych. Jego zdaniem projekt pozwala na dużą uznaniowość, a często gminni urzędnicy biorą stronę właścicieli śmierdzących obiektów czy instalacji.

To samo krytykują przedsiębiorcy, tyle tylko, że ich zdaniem gminy będą brały stronę mieszkańców, uniemożliwiając im działalność i narażając na duże straty.

- Czasem w ogóle nie wiadomo, jaka substancja powoduje taki zapach, w związku z tym trudno określić jej występowanie za pomocą przyrządów pomiarowych -przekonuje Marek Haliniak, główny inspektor ochrony środowiska. -W niektórych krajach Unii Europejskiej, np. w Holandii, takie uciążliwości zapachowe wykrywane są węchem, czyli na podstawie kryteriów bardzo subiektywnych. Potrzebne są takie procedury prawne, które umożliwią rozwiązywanie problemów tego rodzaju.

Wójt będzie mógł zakazać prowadzenia działalności wywołującej smród uciążliwy dla mieszkańców lub wstrzymać tę działalność do czasu usunięcia przyczyn uciążliwego zapachu. Nie będzie mógł jednak wejść do smrodzącego obiektu i sprawdzić, jaka jest tego przyczyna. Jeśli będzie taka potrzeba - zrobi to inspektor ochrony środowiska lub sanitarny.

Złożenie nieprawdziwego oświadczenia lub prowadzenie działalności mimo decyzji ojej zaprzestaniu albo też niepodjęcie działań mających na celu usunięcie odorów zostanie ukarane zgodnie z kodeksem postępowania o wykroczeniach. Takiemu przedsiębiorcy bądź gospodarzowi grozić będzie grzywna, ograniczenie wolności lub areszt.

Zgodnie z projektem właściciel nieruchomości sąsiadującej z obiektem uciążliwym zapachowo będzie się mógł ubiegać o odszkodowanie od prowadzącego tę działalność. Ponieważ w ustawie brakuje określenia, co to jest nieruchomość sąsiadująca, może się okazać, że tylko ten, kto graniczy przez płot, będzie mógł liczyć na odszkodowanie. Biorąc pod uwagę problemy, jakie określenie nieruchomości sąsiedniej spowodowało w przepisach o planowaniu przestrzennym, również tu można się spodziewać kłopotów.

- To niedopracowany przepis - mówi Marek Kryda. - Przecież bardzo często najbardziej poszkodowanym nie jest najbliższy sąsiad, który ma obok tylko pole, ale np. właściciel restauracji oddalonej o 500 m od obiektu, ponieważ uciekają z niej klienci, gdy tylko powieje wiatr od fermy. Projekt jest jeszcze na etapie konsultacji.

Podyskutuj z autorką, e-mail: z.jozwik@rzeczpospolita.pl

To gmina powinna decydować, czy i jakie zapachy są szkodliwe dla jej mieszkańców. Radni muszą przy tym wyważyć zarówno aspekty ekonomiczne, jak i ekologiczne oraz społeczne. Z jednej strony niezbyt pięknie pachnące zakłady dają miejsca pracy, z drugiej - trudno niekiedy żyć w takiej okolicy. Ponadto odczucie smrodu jest sprawą subiektywną. Czasem trudno ustalić, jaka konkretnie substancja daje odrażający zapach. Dlatego m.in. nie zdecydowaliśmy się na kontynuację prac nad wprowadzeniem rozporządzenia o metodach oceny zapachowej jakości powietrza. Często kontrola laboratoryjna nie mogłaby udowodnić, że jest to szkodliwe dla ludzi. Ustawa zaś mówi nie tylko o emisjach, które mogą być szkodliwe dla zdrowia ludzi lub dla środowiska, ale i o pogarszaniu komfortu życia.

Projekt ustawy wpisuje się w doświadczenia niektórych krajów Unii Europejskiej, ale moim zdaniem doświadczenia te zostały wykorzystane wybiórczo. Wątpliwość budzi to, że projekt nie przewiduje obiektywnych kryteriów (choćby odwołania się do normy EN13725 dotyczącej metodyki dokonywania pomiarów) i przejrzystych procedur wprowadzania przez gminy ograniczeń w działalności powodującej uciążliwości zapachowe. Zapomniano, że wiele instalacji powodujących takie uciążliwości spełnia wymogi najlepszych dostępnych technik. Projekt nie przewiduje okresów przejściowych ani też zasady ponoszenia przez przedsiębiorców rozsądnych kosztów dostosowania się do nowych wymagań. Dalsze prace nad ustawą powinny zobiektywizować przesłanki i procedury ograniczające działalność powodującą uciążliwości zapachowe.

Dzisiaj w przepisach o ochronie środowiska nie ma regulacji o brzydkich zapachach. Utrudnia to, a często wręcz uniemożliwia walkę z prowadzącymi śmierdzącą działalność - wielkimi fermami, wysypiskami śmieci, oczyszczalniami ścieków czy niektórymi zakładami przemysłowymi. Sztandarowe przykłady takich sporów to walka mieszkańców Więckowic koło Poznania z hodującą świnie spółką Prima czy boje o likwidację odorów wydostających się z podpilskiego Farmutilu.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów