Dochodowy fundusz norweski

Norweski państwowy fundusz emerytalny, jeden z największych na świecie, osiągnął w 2010 r. zwrot 9,6 proc. od kapitału dzięki ożywieniu gospodarczemu — podał zarządzający nim bank centralny

Publikacja: 20.03.2011 14:53

Pod koniec roku był wart 3,077 trylionów koron (389,5 mld euro), o 437 mld koron więcej dzięki przychodom z przemysłu naftowego. Powszechnie mówi się o nim jako o funduszu naftowym, bo gromadzi niemal wszystkie państwowe dochody z sektora naftowego, a Norwegia to jeden z największych eksporterów ropy i gazu.

- To dobry rezultat — stwierdził prezes banku centralnego, Oeystein Olsen. — Był to piąty najlepszy rok w historii funduszu, mimo zawirowań na świecie wokół nas, nie tylko na rynkach europejskich, w atmosferze obaw o kryzys długu finansów publicznych i nowe spowolnienie gospodarki — dodał.

Fundusz powstał na początku lat 90., aby pomóc Norwegii w sfinansowaniu szczodrego systemu opieki społecznej, gdy wyczerpią się złoża nośników energii. Inwestuje w akcje i obligacje, ostatnio zainteresował się nieruchomościami. Jest znany z bardzo etycznych kryteriów doboru, więc producenci broni, papierosów czy alkoholu nie mają szans znaleźć się w gronie 8496 firm, tworzących portfel tego funduszu.

W minionym roku zwrot z akcji wyniósł 13 proc., najbardziej rentownymi okazały się Nestlé, Apple i Shell. Najgorzej wypadły hiszpańskie banki Santander i BBVA oraz koncern BP z powodu wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej.

Pod koniec 2010 r. 5,2 proc. całej wartości funduszu była zainwestowana w Japonii. — Nasze inwestycje w tym kraju oczywiście ucierpiały — przyznał szef Norges Bank Investment Management, Yngve Slyngstad. Fundusz ma np. 1,3 proc. w firmie energetycznej Tokyo Electric Power, która zarządza pechową elektrownią w Fukushimie. — Będziemy potrzebować kilku miesięcy na podanie liczby możliwych strat związanych z tą spółką — dodał Styngstad.

Dobrą wiadomością jest za to duży zwrot 4,1 proc. od inwestycji na rynku obligacji i dzięki nowym transferom pieniędzy z ropy od rządu norweskiego. — Fundusz zupełnie dobrze przeszedł przez jeden z największych kryzysów finansowych, jakie dotknęły świat — uważa Styngstad.

W szczycie kryzysu w 2008 r. fundusz stracił niemal jedną czwartą wartości, ale kierujący nim kupili wtedy akcje po zaniżonych cenach i dzięki temu w następnym roku majątek skoczył o 25,6 proc.

Pod koniec roku był wart 3,077 trylionów koron (389,5 mld euro), o 437 mld koron więcej dzięki przychodom z przemysłu naftowego. Powszechnie mówi się o nim jako o funduszu naftowym, bo gromadzi niemal wszystkie państwowe dochody z sektora naftowego, a Norwegia to jeden z największych eksporterów ropy i gazu.

- To dobry rezultat — stwierdził prezes banku centralnego, Oeystein Olsen. — Był to piąty najlepszy rok w historii funduszu, mimo zawirowań na świecie wokół nas, nie tylko na rynkach europejskich, w atmosferze obaw o kryzys długu finansów publicznych i nowe spowolnienie gospodarki — dodał.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr