Reklama
Rozwiń
Reklama

Chorzy blokują łóżka ofiarom wypadków

Nieprecyzyjne przepisy powodują, że centra urazowe leczą wszystkich pacjentów, a nie tylko z ciężkimi obrażeniami

Publikacja: 03.11.2011 08:57

Nieprecyzyjne przepisy powodują, że centra urazowe leczą wszystkich pacjentów

Nieprecyzyjne przepisy powodują, że centra urazowe leczą wszystkich pacjentów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym (PRM) (DzU nr 112, poz. 654)

określa, że centrum urazowe to wysokospecjalistyczna jednostka wydzielona w szpitalnym oddziale ratunkowym. Powinno leczyć tylko poszkodowanych z wielonarządowymi obrażeniami. Są to najczęściej ofiary wypadków wymagające szybkiej diagnostyki i specjalistycznej pomocy. W praktyce karetki przywożą do centrów wielu pacjentów, którzy nie powinni do nich trafić.

– We wrześniu na 7 tys. chorych mieliśmy tylko dziesięciu z obrażeniami wielonarządowymi. Pozostali nie kwalifikowali się do leczenia w centrum i blokowali tylko łóżka pacjentom czekającym na zaplanowane zabiegi specjalistyczne – mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Martwe przepisy

Stopień obrażeń pacjentów, których karetka bądź helikopter powinny jak najszybciej zawieźć do centrum, określa rozporządzenie do ustawy o PRM. Wskazuje ono, że zadaniem personelu medycznego jest pomoc osobom, których życie jest zagrożone, bo mają np. rozległe zmiażdżenia kończyn czy uszkodzenie kręgosłupa.

– Cóż z tego, że jest prawo, skoro nikt go nie egzekwuje. Ratownicy medyczni są nieprzeszkoleni i nikt wobec nich nie wyciąga konsekwencji, gdy przywiozą do nas pacjenta np. ze złamanym kciukiem lub typowym złamaniem kończyny. Nasi lekarze nie odeślą go przecież – podkreśla Bogusław Poniatowski.

Reklama
Reklama

14 centrów działa w Polsce. Nie ma ich w woj. zachodniopomorskim i świętokrzyskim

Zmorą centrów urazowych a także szpitalnych oddziałów ratunkowych są również pacjenci, którzy zamiast do lekarza rodzinnego przychodzą po pomoc na ostry dyżur. Tłumacząc się złym samopoczuciem, mogą wymusić na lekarzach i pielęgniarkach zrobienie im badań RTG czy USG.

– Lekarze pierwszego kontaktu obniżają w ten sposób koszty funkcjonowania swoich gabinetów, bo za każde zlecone choremu badanie muszą zapłacić z puli otrzymywanej z NFZ. Wysyłając go do nas, nie ponoszą tych wydatków – mówi płk dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, zastępca komendanta Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Niedofinansowanie służb

W środowisku medycyny ratunkowej od lat mówi się, że jest ona niedofinansowana

– Z powodu centrum mamy 4 mln zł długu. Wszystko przez to, że Narodowy Fundusz Zdrowia płaci nam tylko za naszą gotowość do udzielania pomocy. Dostajemy więc 16 tys. zł za dobę, a powinniśmy np. 35 tys. zł. Tymczasem przyjmujemy codziennie aż 120 pacjentów. Przez ogrom pracy lekarze z oddziałów ratunkowych muszą się tłumaczyć w prokuraturze i sądach z niedopatrzeń, które się zdarzają – mówi Piotr Dąbrowiecki.

20 – 30 mld zł pacjentów przypada na jednego lekarza w warszawskim centrum

Reklama
Reklama

Według prof. Juliusza Jakubaszki, byłego konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny ratunkowej, rozwiązaniem jest zmiana przepisów dotyczących  jej finansowania. NFZ powinien więc płacić oddzielnie za procedury medyczne, które wykonuje personel SOR i centrów urazowych. Jednocześnie stałą gotowość tych oddziałów do pracy trzeba finansować z budżetu na ratownictwo medyczne, którym dysponują wojewodowie. To oni organizują system ratownictwa w województwie.

Aby natomiast zapobiec nieuzasadnionemu napływowi pacjentów do SOR i centrów urazowych – zdaniem Juliusza Jakubaszki – trzeba wyraźnie egzekwować od służb ratowniczych kryteria ciężkości urazów kwalifikujące chorego do przyjęcia do centrum. Najlepiej m.in. przez wprowadzenie obowiązku wysyłania raportu przedszpitalnego przez służby ratownicze do centrum. W ten sposób ratownicy i lekarz dyżurujący na oddziale ustaliliby, że są lub nie ma wskazań do przyjęcia nowego chorego.

Rzecznik prasowy resortu zdrowia Piotr Olechno mówi natomiast „Rz", że ministerstwo przygotowało już projekt nowelizacji ustawy o PRM. Oddziały ratunkowe i centra mają być finansowane w zależności od tego, ilu pacjentów przyjmują.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.nowosielska@rp.pl

Czytaj także w serwisie:

Samorząd

Reklama
Reklama

Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym (PRM) (DzU nr 112, poz. 654)

określa, że centrum urazowe to wysokospecjalistyczna jednostka wydzielona w szpitalnym oddziale ratunkowym. Powinno leczyć tylko poszkodowanych z wielonarządowymi obrażeniami. Są to najczęściej ofiary wypadków wymagające szybkiej diagnostyki i specjalistycznej pomocy. W praktyce karetki przywożą do centrów wielu pacjentów, którzy nie powinni do nich trafić.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Karol Nawrocki zablokował nominacje 46 sędziów. Czy prezydent mógł to zrobić?
Podatki
Darowizna od rodzica powinna iść na konto dziecka. Bo fiskus ją opodatkuje
Praca, Emerytury i renty
Wiek emerytalny jest, ale brakuje stażu pracy. Czy jest szansa na emeryturę z ZUS?
Nieruchomości
Będą ważne zmiany w prawie budowlanym? „Żółta kartka” zamiast blokady inwestycji
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Prawo rodzinne
Szybki rozwód bez sądu będzie możliwy. Rząd przyjął projekt
Opinie Ekonomiczne
USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama