Zdzisław Zadworny, burmistrz Cieszanowa, małej roztoczańskiej gminy, wymyślił sposób na obejście Karty nauczyciela bez przekazywania szkół stowarzyszeniom. Prowadzenie szkół chce powierzyć spółce powołanej przez gminę. Burmistrz, z wykształcenia prawnik, w lokalnych mediach wyjaśnia, że spółka ma odrębną osobowość prawną i nie jest jednostką organizacyjną gminy. Dzięki temu w szkołach nie musi obowiązywać Karta nauczyciela. Gmina zaś, właściciel spółki, nadal będzie sprawowała nadzór nad oświatą, co należy do jej obowiązków. Podobnie chce zrobić Biłgoraj.
Za i przeciw
Wójta krytykują związki zawodowe. – W ten sposób można zdemontować system oświaty – ostrzega Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – W całej Polsce może nie być ani jednej publicznej placówki, a szkoły staną się instytucją nastawioną na zysk.
Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich, uważa, że takich decyzji będzie coraz więcej, ale nie z chęci zysku.
– Gminy są w bardzo trudnej sytuacji finansowej i będą szukać sposobów na obejście drogiej karty – podkreśla. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że dzięki pomysłowi burmistrza Cieszanów zaoszczędzi blisko pół miliona złotych rocznie. W gminie funkcjonują trzy zespoły szkół łączące podstawówki i gimnazja i trzy szkoły filialne. Do tych placówek samorząd dokłada rocznie 740 tys. zł.
Obejście prawa
Cieszanowski pomysł krytykuje Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych. – Jeśli gminy nie stać na prowadzenie szkół, to powinna przekazać je lokalnemu stowarzyszeniu, a potem pomóc mu je poprowadzić. W Cieszanowie wójt nie wprowadza nowej jakości, jedynie obchodzi kartę – wyjaśnia.