Jednostki samorządu terytorialnego, chcąc korzystać ze środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej, będą musiały zaakceptować warunki ustalone w tzw. umowie partnerstwa.
Ale – jak wyjaśnia Ministerstwo Rozwoju Regionalnego – nie ma ona charakteru umowy cywilnoprawnej ani międzynarodowej. Nie jest też umową sensu stricto, a określenie to należy traktować jako nazwę własną dokumentu programowego. Między innymi o nim mówi projekt ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju (druk nr 1881). Jego pierwsze czytanie odbędzie się na rozpoczynającym się posiedzeniu Sejmu.
Podstawowym celem projektu jest jak najlepsze przygotowanie państwa i samorządów do wykorzystania środków unijnych w nowej perspektywie 2014–2020. A jeśli Parlament Europejski zaakceptuje decyzję Rady Europejskiej, to Polska otrzyma 72,9 mld euro na realizację polityki spójności.
Umowa to rodzaj kontraktu między Polską a Komisją Europejską, w którym nasz kraj wskazuje, w jaki sposób dzięki funduszom unijnym chce zrealizować swoje cele rozwojowe. Określa ona zatem uwarunkowania, cele i kierunki wykorzystania środków pochodzących z budżetu UE. Jest przygotowywana przez państwo członkowskie z udziałem m.in. samorządu terytorialnego, partnerów społecznych i gospodarczych. Musi być ona zatwierdzana przez Komisję Europejską.
Umowa partnerstwa tworzy podstawy oraz ramy organizacyjne i finansowe funkcjonowania nowego okresu programowania w UE. Będzie zawierała również układ programów służących jej realizacji, podział interwencji między poziom krajowy i regionalny, zarys finansowania planowanych interwencji, system wdrażania oraz opis stopnia uzupełniania się poszczególnych interwencji finansowanych ze środków przezna czonych na realizację polityki spójności.