Samorządy niechętnie wprowadzają budżet partycypacyjny

Publikacja: 27.12.2014 14:00

Samorządy niechętnie wprowadzają budżet partycypacyjny

Foto: www.sxc.hu

Rz: Co to właściwie jest budżet partycypacyjny?

Artur Bartoszewicz, adiunkt w Kolegium Analiz Ekonomicznych, SGH w Warszawie, wykładowca Krajowej Szkoły Administracji Publicznej: Budżet partycypacyjny, inaczej zwany obywatelskim, to sposób decydowania o części wydatków publicznych. Polega na tym, że władze lokalne oddają do dyspozycji mieszkańców danej gminy czy miasta część samorządowego budżetu. Dzięki temu obywatele mają możliwość zgłaszania propozycji, co ich zdaniem powinno zostać zrealizowane w danym roku budżetowym, oraz wybierania spośród nich podczas powszechnego głosowania. Uczestnictwo w procesie tworzenia budżetu daje mieszkańcom możliwość  informowania władz o swoich niezaspokojonych potrzebach oraz podejmowania decyzji, które z potrzeb zbiorowych będą zaspokajane w pierwszej kolejności. Ma on spowodować, że mieszkańcy poczują się gospodarzami własnego terenu.

Oczywiście budżet bazuje na pewnej decyzji władz samorządowych – to one muszą najpierw oddać część środków do rozdysponowania mieszkańcom, a następnie zachęcić ich do aktywnego udziału w głosowaniu.

Jaką część budżetu można przeznaczyć do rozdysponowania mieszkańcom?

Nie ma tu żadnego limitu, bo tego nie regulują żadne przepisy. Zazwyczaj jest to około dziesiątej części procentu całości środków będących w dyspozycji danego samorządu. To są dziś nieduże środki, ale wartość budżetów w poszczególnych samorządach z czasem wzrasta. Rośnie szczególnie po jego sukcesie i nabraniu odwagi przez samorządowców wobec tej nowej metody komunikacji społecznej. To kwestia decyzji władz samorządowych, na ile chcą włączyć mieszkańców w taki proces. Na pewno nie mogą zostać w ten sposób rozdysponowane wszystkie środki. Po to wybieramy radnych, by to oni w naszym imieniu decydowali.

W Polsce budżet partycypacyjny wciąż jest traktowany jako pewna nowa moda. Z narzędzia tego samorządy nie korzystają powszechnie.

A jak jest na Zachodzie?

Tam przekazuje się mieszkańcom nawet 20–30 proc. budżetów. Nie można jednak tego porównywać, bo każdy kraj ma inny kształt samorządu i poziom reprezentacji.

Od kiedy możliwe jest prowadzenie budżetów partycypacyjnych?

Nie trzeba było zmieniać przepisów. W ciągu ostatnich czterech – pięciu lat organizacje samorządowe promujące włączanie obywateli w proces decyzyjny upowszechniły takie rozwiązanie, które mieściło się w obowiązującym prawie. W proces jego promocji włączyło się również Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.

Podobny mechanizm funkcjonował już od dawna w ramach umów sektorowych w samorządach. Na przykład prezydent miasta podpisywał kontrakt z przedstawicielami poszczególnych środowisk kultury, zdrowia czy edukacji. Wybierano obszar problemowy w danym samorządzie i wskazany przez środowisko podmiot przygotowywał plan wyjścia z trudnej sytuacji, często nazywany masterplanem. Taki model działania zastosowano m.in. w Bydgoszczy jako formę kontraktu na rozwój kultury.

Budżety obywatelskie coraz bardziej zyskują na popularności. Premier Ewa Kopacz jest nawet zdania, że powinny być obowiązkowe.

A powinny być?

Nie. Partycypacja obowiązkowa to nic innego jak zniewolenie. Jedynie partycypacja oddolna, oparta na fundamentach społeczeństwa obywatelskiego, jest w stanie wykreować skuteczne i zakorzenione na stałe funkcjonowanie takich budżetów w samorządach.

Czy mógłby pan wskazać jako wzór jakieś miasto, które prowadzi budżet obywatelski?

Wzór to może nie, ale przykład dobrych praktyk. To modele partycypacyjne w Warszawie, Poznaniu czy Sopocie. W stolicy mieszkańcy poszczególnych dzielnic najpierw zgłaszali swoje projekty, a potem można było na nie głosować przez internet. Skoro w tak dużym mieście się udało, uda się wszędzie.

Na co szczególnie zwrócić uwagę, decydując się na budżet partycypacyjny w samorządzie?

Na promocję i komunikację tego przedsięwzięcia oraz budowanie dobrych relacji z mieszkańcami. Bez tego mogą oni nie chcieć brać udziału w zgłaszaniu projektów, a później – w głosowaniu.

Co zyskują władze samorządowe dzięki budżetowi partycypacyjnemu?

To bardzo dobry mechanizm piarowski. Pokazuje, że włodarz miasta jest otwarty na inny punkt widzenia. Jest świetnym zagraniem marketingu politycznego i zwiększa szanse wygranej w następnych wyborach samorządowych.

Jakie wyzwania budżet obywatelski stawia przed urzędnikami samorządowymi?

Przede wszystkim problemy organizacyjne. Nie są to jednak bariery nie do przejścia. Większe trudności mogą sprawiać radni, którzy mogą nie chcieć oddać władzy nad częścią budżetu w ręce mieszkańców. Decydowanie o inwestycjach daje przecież możliwość realizacji własnych interesów.

Co trzeba sprawdzić przy okazji weryfikacji projektów zgłaszanych przez mieszkańców?

Przede wszystkim, czy są w ogóle możliwe do realizacji. Chodzi o aspekty prawne, finansowe i techniczne. Często trzeba na przykład sporządzić ocenę oddziaływania na środowisko i zaprojektować studium wykonalności przedsięwzięcia. To wymaga dużo pracy i ponoszenia dodatkowych kosztów. Jednak warto inwestować w rozwój społeczeństwa obywatelskiego, to z czasem procentuje.

Czyli mieszkańcy zgłaszają swoje propozycje, a całą resztę pracy przejmują na siebie urzędnicy?

To zależy, jaki schemat wdrażania budżetu partycypacyjnego się przyjmie. Urzędnicy mogą przygotować wstępne propozycje, gdy wiadomo, że na realizację wszystkich nie starczy środków. W takim wypadku mieszkańcy nie zgłaszają swoich projektów, lecz głosują na te, które przygotowano w urzędzie.

Jest też druga możliwość – mieszkańcy przygotowują swoje projekty. Wtedy urzędnicy muszą pomóc w ich weryfikacji. Jeśli mieszkańcy mają zadecydować jedynie o priorytetach rozwojowych, to całość przygotowań projektowych i realizacyjnych leży w gestii urzędu.

Rz: Co to właściwie jest budżet partycypacyjny?

Artur Bartoszewicz, adiunkt w Kolegium Analiz Ekonomicznych, SGH w Warszawie, wykładowca Krajowej Szkoły Administracji Publicznej: Budżet partycypacyjny, inaczej zwany obywatelskim, to sposób decydowania o części wydatków publicznych. Polega na tym, że władze lokalne oddają do dyspozycji mieszkańców danej gminy czy miasta część samorządowego budżetu. Dzięki temu obywatele mają możliwość zgłaszania propozycji, co ich zdaniem powinno zostać zrealizowane w danym roku budżetowym, oraz wybierania spośród nich podczas powszechnego głosowania. Uczestnictwo w procesie tworzenia budżetu daje mieszkańcom możliwość  informowania władz o swoich niezaspokojonych potrzebach oraz podejmowania decyzji, które z potrzeb zbiorowych będą zaspokajane w pierwszej kolejności. Ma on spowodować, że mieszkańcy poczują się gospodarzami własnego terenu.

Pozostało 86% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów