Przepisy prawa zamówień publicznych są jednoznaczne. Zgodnie z art. 29 ust. 1 tej ustawy przedmiotu zamówienia nie można opisywać przez wskazanie znaków towarowych, patentów lub pochodzenia, chyba że jest to uzasadnione specyfiką przedmiotu zamówienia i zamawiający nie może opisać przedmiotu zamówienia za pomocą dostatecznie dokładnych określeń, a wskazaniu takiemu towarzyszą wyrazy „lub równoważny”. W praktyce oznacza to, że poza szczególnymi sytuacjami zamawiający nie można podawać w specyfikacji konkretnej nazwy towaru czy jego producenta. Okazuje się jednak, że wciąż nie dla wszystkich jest to oczywiste.

Szpital z woj. podkarpackiego zorganizował przetarg na sprzątanie. Odrzucił jedną z ofert, uznając, że zaproponowany w niej preparat dezynfekujący działa zbyt wolno. Firma odwołała się do KIO, twierdząc, że nigdzie w specyfikacji nie znalazł się wymóg, aby czas dezynfekcji wynosił do 5 minut.

Skład orzekający, rozstrzygając ten spór, zwrócił uwagę na inny błąd, który jego zdaniem oznaczał konieczność unieważnienia całego przetargu. Okazało się, że w specyfikacji istotnych warunków zamówienia wskazano wprost środek dezynfekujący, który ma być używany podczas sprzątania. – Zamawiający wymagał zaproponowania przez wszystkich wykonawców wymienionego z nazwy preparatu, mimo istnienia na rynku innych preparatów o podobnym działaniu. Nie dopuścił jednocześnie rozwiązań równoważnych w tym zakresie.

- Izba uznała, że powyższy zapis stanowi naruszenie zasady równego traktowania wykonawców oraz zasady uczciwej konkurencji (art. 7 ust. 1 pzp) i jest niezgodny z dyspozycją art. 29 ust. 2 i 3 pzp – podkreśliła w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu orzekającego Luiza Łamejko.

Jednocześnie przyznała rację odwołującej się firmie, że skoro zamawiający nie wymagał w specyfikacji, aby zastosowano środki przeprowadzające dezynfekcję w ciągu 5 minut, to nie mógł odrzucić oferty proponującej środek działający w ciągu 15 minut.