Nowa ustawa zastąpi dotychczasową, która – chociaż obowiązywała od kilku lat – ani razu nie została wykorzystana. Powodów było wiele. Przepisy nie przewidziały np. możliwości publikacji ogłoszenia o partnerstwie i wprowadzały restrykcje odstraszające od nawiązania współpracy z przedsiębiorcami. Jeśli już do niej dochodzi, to na podstawie innych przepisów. Przykładem może być Kraków, gdzie za pieniądze prywatnej firmy właśnie budowany jest parking. Zamiast zapłaty inwestor otrzymał prawo pobierania przez 70 lat opłat od użytkowników.
Teraz PPP ma wreszcie ożyć. Zakończono już prace na projektem ustawy. Trafi on na jedno z najbliższych posiedzeń rządu.
– To zupełnie nowy sposób tworzenia ustawy, wzorowany na prawie anglosaskim. Zamiast instrukcji i zakazów pozostawiamy maksimum swobody w ustaleniu relacji między partnerami – mówił Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki.
Dlatego też nowa ustawa nie wprowadza ograniczeń co do tego, jakie projekty mogą być realizowane w formie PPP. Decyzję będzie podejmowała administracja publiczna. Przepisy nie narzucają też tego, co ma się znaleźć w umowie między partnerami. – Badając konkretne przedsięwzięcia, strony będą decydowały, w jaki sposób zabezpieczyć prawa i obowiązki – tłumaczył Szejnfeld.
Nowa ustawa nie wymaga też przeprowadzania szczegółowych analiz ekonomicznych i podziału ryzyka.