Z informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że dyrektor łódzkiej Izby Skarbowej oficjalnie wystąpił z inicjatywą zwolnienia pierwszych pracowników.
– Jak na razie pracę ma stracić kilkadziesiąt osób. Nie wiemy jednak, czy to koniec zwolnień, gdyż za miesiąc może to spotkać kolejne – mówi Teresa Raczyńska-Wiśniewska, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Pracowników Skarbowych. – Wszystko wskazuje na to, że nasza izba jako pierwsza w Polsce rozpoczęła procedury pozaustawowej racjonalizacji zatrudnienia. Wiemy też, że inne izby chcą pójść w nasze ślady, ale tam przygotowania do zwolnień są mniej oficjalne niż u nas. Nie wiemy, ile osób ma stracić pracę i jak długo trzeba będzie utrzymać obniżony poziom zatrudnienia.
Z kolei urzędy skarbowe z Mazowieckiego dostały pismo z warszawskiej Izby Skarbowej wzywające je do znacznego zmniejszenia zatrudnienia pracowników pomocniczych – kierowców, sprzątaczek etc. Naczelnicy poszczególnych urzędów zostali zobowiązani do podania i konsekwentnego zmniejszania ich liczby co miesiąc, aż do października.
Ministerstwo Finansów zaprzecza, jakoby pomysł przeprowadzenia zwolnień wyszedł z resortu, i tłumaczy, że to oddolna inicjatywa dyrektorów.
Ministerstwa też tną
Zatrudnienie zmniejszają także poszczególni ministrowie. Jako pierwszy procedurę zwolnień rozpoczął Radosław Sikorski, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zawarł już z działającymi w resorcie związkami zawodowymi porozumienie w sprawie zwolnienia 100 osób do końca września.