„Sędziowie nie powinni brać zwolnień lekarskich ani urlopów na żądanie po to, by wymusić podwyżki wynagrodzeń. Przeprowadzenie protestu w takiej formie nie licuje z powagą sprawowanego urzędu” – to między innymi te słowa rzecznika praw obywatelskich oburzyły środowisko sędziowskie.
Znalazły się one w wystąpieniu Janusza Kochanowskiego z 18 marca 2008 r. do Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Na reakcję sędziów nie trzeba było długo czekać. Najkrócej mówiąc, domagają się oni odwołania „kłamliwych i obraźliwych insynuacji” i zapowiadają wystąpienie na drogę sądową o ochronę dobrego imienia. Co najbardziej ich dotknęło? To, że rzecznik sugeruje, iż sędziowie będą korzystali z lewych zwolnień lekarskich.
– Skorzystanie z takiego zwolnienia w sytuacji, gdy jest się zdrowym, to nic innego jak oszustwo, wyłudzenie i posłużenie się dokumentem stwierdzającym nieprawdę – mówi „Rz” sędzia Konrad Wytrykowski, który napisał w tej sprawie list otwarty do rzecznika. – Nigdy nie myśleliśmy o takiej formie protestu – twierdzi sędzia Aleksandra Rutkowska.
Środowisko zabolało również twierdzenie rpo, iż akcja w formie urlopu na żądanie jest wymierzona w społeczeństwo. – To nieprawda. Wszystkie wokandy zaplanowane na konkretny dzień zostały z wyprzedzeniem przeniesione na inny. O zmianie wiedzą strony i świadkowie, nikt na tym nie ucierpi – dodaje sędzia Cezary Skwara.