Sędziowie i biegli są zgodni. Przepisy i formę współpracy obu instytucji trzeba poprawić.
– Choćby sposób weryfikacji biegłych oraz terminowość sporządzenia opinii – mówi sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Dziś obowiązuje kilka aktów prawnych regulujących działalność biegłego, a przepisy o ich wynagradzaniu pochodzą sprzed 37 lat i nie przystają do rzeczywistości. Brakuje też rozwiązań prawnych ujednolicających system badania kwalifikacji ekspertów. Biegłym sądowym może być każdy, kto korzysta z pełni praw cywilnych i obywatelskich, ma ukończone 25 lat, daje rękojmię należytego wykonywania obowiązków biegłego oraz posiada odpowiednio udokumentowane teoretyczne i praktyczne wiadomości specjalne z danej dziedziny.
O tym, kto zostanie wpisany na listę biegłych, decydują prezesi sądów okręgowych na podstawie dość ubogich narzędzi. Zazwyczaj po sprawdzeniu wniosku pod względem formalnym proszą o opinię zakład pracy kandydata lub organizację branżową, do której należy.
Większy nadzór
Od roku w Ministerstwie Sprawiedliwości działa zespół, który ma opracować założenia ustawy o biegłych sądowych. W resorcie przyznają, że uzgodnienia są trudne, ponieważ w wielu kwestiach biegłym, sędziom i ministerstwu jest nie po drodze. Uzgodnione już propozycje zakładają, że aby zostać biegłym sądowym, oprócz spełnienia dotychczasowych wymagań trzeba będzie wylegitymować się przynajmniej pięcioletnim doświadczeniem w danej dziedzinie. Prezesi sądów okręgowych zostaliby wyposażeni w możliwość powoływania komisji eksperckiej do oceny kompetencji kandydata.