Tomasz Pietryga: Izba Dyscyplinarna jak beczka prochu

PiS pokazał swój projekt, wcześniej zrobił to prezydent, a za kilka dni zrobi to Ziobro. To znak, że z reformy Izby Dyscyplinarnej nic nie będzie.

Publikacja: 11.02.2022 16:57

Tomasz Pietryga: Izba Dyscyplinarna jak beczka prochu

Foto: PAP/Paweł Supernak

PiS skierował do laski marszałkowskiej projekt ustawy dotyczący sądownictwa dyscyplinarnego. Nie jest to zaskoczenie, bo w ubiegłym tygodniu był zapowiadany przez polityków tej partii, po tym, jak swój projekt przedstawił prezydent Duda. Zaskakujące jest jednak to, że odbiega on od deklaracji złożonej przez Jarosława Kaczyńskiego, gdzie likwidacja izby miała być wkomponowana w szerszą reformę sądownictwa, bez politycznej presji ze strony unijnych komisarzy. Ta wolta jest zapewne spowodowana niekonsultowaną z PiS, inicjatywą prezydencką, która został dobrze odebrana w UE.

Projekt jest minimalistyczny. Język, w którym jest napisany, może budzić wątpliwości, czy przygotowywali go specjaliści od legislacji. Trudno zrozumieć dlaczego w projekcie poważanego rozwiązania prawnego, używa się języka publicystycznego. Np. sformułowanie „arbitralne szafowanie wyrokami” może wprawiać w konsternacje.

Czytaj więcej

Jest projekt PiS ws. dyscyplinarek sędziów. Co z ustawą Dudy?

Czytaj więcej

Znamy założenia reformy Izby Dyscyplinarnej. Prezydent złoży ustawę

Ale na obecnym etapie to nie szczegóły, ale ogólna wymowa projektu jest najważniejsza. PiS wprost zaznacza, że chodzi o realizacje wyroku TSUE, który nakazał zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. I choć projekt – izby nie likwiduje, to wyłącza ją z prowadzenia sędziowskich spraw. Zakazuje też karania sędziów za kierowanie pytań prejudycjalnych, czy za treść wydawanych orzeczeń. Takie sprawy dyscyplinarne mają zostać umorzone, a zawieszeni sędziowie przywróceni do pracy. Natomiast ci, którzy zostali już prawomocnie ukarani, mogą złożyć do SN wniosek o uchylenie takiego orzeczenia. Jednym słowem, wszystko warunki postawione przez niemiecką komisarz Ursule von der Layen, potrzebne do odblokowania funduszy – zostają spełnione.

Przy czym w porównaniu do projektu prezydenckiego, projekt PiS jest mniej finezyjny i wycinkowy. Jego konstrukcja jest prosta realizujące wyłącznie, to co chce Bruksela. Projekt prezydencki oprócz wypełnienia wskazań Luksemburga i likwidacji izby, daje coś w zamian, proponuje zręby nowego systemu dyscyplinarnego w postaci nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej, w której orzekaliby rotacyjnie wszyscy sędziowie SN. Jest to pomysł mający swoje wady, ale otwierający pole do merytorycznej dyskusji.

A teraz najważniejsze czy projekt PiS ma szanse być uchwalony? Obecnie szanse na to są praktycznie żadne, ale wszystko zależy od dynamiki politycznej. Takie rozwiązania nie zostaną poparte ani przez opozycje, która „totalnie” (z wyjątkiem PSL) podchodzi do odwracania zmian PiS w sądach, ani też przez Zbigniewa Ziobro. Solidarna Polska już kilka godzin po ogłoszeniu przez prezydenta inicjatywy legislacyjnej, określiła jego projekt, jako zmierzający do pogłębienia chaosu w sądownictwie, a przede wszystkim jako wyraz uległości wobec Brukseli. Wymowa projektu PiS jest podobna, zatem należy spodziewać się podobnej reakcji.

Nieoficjalnie wiadomo, że na początku przyszłego tygodnia Ziobro zaprezentuje swój autorski projekt, który zmierza w zupełnie w odwrotnym kierunku. Przewiduje szybką ścieżkę karania i usuwania z zawodu sędziów, którzy kwestionują Polski ład konstytucyjny; np. przez kwestionowanie składów orzeczniczych. I w ten sposób zjednoczona prawica podłożyła pod swoją, coraz bardziej wątłą jedność, solidną beczkę prochu. A to co przez lata było politycznym spoiwem dla tej formacji, teraz może stać się przyczyną bardzo silnych pęknięć. Sądownictwo, na którego reformowaniu politycy prawicy zdobywali polityczne punkty, może teraz odprowadzić do poważnej dekompozycji obozu władzy.

Scenariuszem tylko trochę mniej pesymistycznym, będzie skierowanie wszystkich trzech projektów do komisji sejmowej, celem wypracowania jednolitego rozwiązania. Tyle tylko, że jak projekt PiS i prezydenta mają „myśl wspólną”, to koncepcje Ziobro zmierzają zupełnie w odwrotnym kierunku. To oznacza, że pogodzić się po prostu nie da. Konsekwencją będzie dalszy paraliż decyzyjny w sprawie działania Izby Dyscyplinarnej i dalsze naliczanie kar za nie-wykonywanie wyroku TSUE.

Pytanie też, czy same projekty ustawy wystarczą Brukseli, żeby odblokować miliardy z funduszy. Biorąc pod uwagę czas ich wypłacenia przypadający na drugą połowę roku, raczej urzędnicy z UE będą oczekiwać twardych rozstrzygnięć prawnych.

PiS skierował do laski marszałkowskiej projekt ustawy dotyczący sądownictwa dyscyplinarnego. Nie jest to zaskoczenie, bo w ubiegłym tygodniu był zapowiadany przez polityków tej partii, po tym, jak swój projekt przedstawił prezydent Duda. Zaskakujące jest jednak to, że odbiega on od deklaracji złożonej przez Jarosława Kaczyńskiego, gdzie likwidacja izby miała być wkomponowana w szerszą reformę sądownictwa, bez politycznej presji ze strony unijnych komisarzy. Ta wolta jest zapewne spowodowana niekonsultowaną z PiS, inicjatywą prezydencką, która został dobrze odebrana w UE.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił