Piotr Kosmaty: Internet jest miejscem publicznym

Błędne jest przekonanie, że w sieci wszystko można.

Publikacja: 13.05.2018 15:30

Piotr Kosmaty: Internet jest miejscem publicznym

Foto: 123RF

Z okazji Dnia Bezpiecznego Internetu funkcjonariusze policji z Toronto użyli sugestywnego porównania, że internet jest takim samym miejscem publicznym jak główne skrzyżowanie w mieście. Przekonywali, że każde naciśnięcie klawisza może mieć swoje konsekwencje.

Przywołana akcja miała ostrzec młodych ludzi przed bezmyślnym wrzucaniem swoich zdjęć do internetu, aczkolwiek wydaje się, że funkcjonariusze bardzo obrazowo pokazali współczesny rozwój cywilizacyjny, który sprawił, że dziś głównym narzędziem komunikacji jest internet. To globalne narzędzie jest nie tylko platformą wymiany zdań na różnego rodzaju forach i komunikatorach, ale także centrum wielu codziennych spraw.

Sąd Najwyższy wytłumaczył

Ten swoisty przeskok cywilizacyjny nie uszedł uwagi Sądu Najwyższego, który w wyroku z 17 kwietnia 2018 r. sygn. IV KK 296/17 uznał, iż internet jest miejscem publicznym w rozumieniu kodeksu wykroczeń. Tym samym wskazał, że w dotychczasowym orzecznictwie przeważało błędne rozumienie terminu „miejsce publiczne" jako miejsce dostępne dla nieograniczonej liczby osób, internet zaś nie mieścił się w kategoriach „miejsca". W opinii SN bowiem internet powinien być rozumiany jako ogólnoświatowa sieć, system, gdyż w przypadku umieszczenia określonych treści na stronie internetowej przekazuje się takie informacje do nieokreślonego kręgu podmiotów. Treści publikowane w internecie, choć w rzeczywistości znajdują się na dyskach twardych, to jednak tworzą „pewną przestrzeń". Jeśli są zaś dostępne na stronie internetowej, do której dostęp ma nieograniczona liczba osób, to jest to miejsce publiczne. Skład orzekający podkreślił jednocześnie, że nie wszystkie publikacje internetowe mogą być traktowane jako umieszczone w przestrzeni publicznej. Z taką sytuacją mamy do czynienia, gdy dostęp do niektórych treści wymaga uprzedniego zalogowania się. Wówczas nie można bez wątpliwości mówić o przestrzeni publicznej, ponieważ dana strona wymaga wpisania loginu i hasła uprawniającego do wejścia. Takie dane z kolei nie są dostępne dla nieograniczonej liczby osób.

Orzeczenie zostało wydane wskutek rozpoznania kasacji wniesionej przez rzecznika praw obywatelskich od wyroku sądu rejonowego, który uznał, że opublikowane na stronie internetowej wulgarne i obraźliwe obrazki stylizowane na drogowe znaki zakazu opatrzone tekstem „zakaz pedałowania, homoseksualiści wszystkich krajów, leczcie się", mogą zostać uznane za nieprzyzwoite przez część odbiorców, ale umieszczenie ich w internecie nie wypełnia znamion wykroczenia.

„Miejsce publiczne" a „publicznie"

W kodeksie wykroczeń odnaleźć można wiele przepisów ograniczających różnego rodzaju zachowania podejmowane w miejscu publicznym. O ile jednak ustawodawca w kodeksie karnym posługuje się tylko jednym terminem („publicznie"), o tyle w kodeksie wykroczeń zawarte są dwa pojęcia („miejsce publiczne" i „publicznie"). Wydawać by się mogło, że terminy są tożsame, ale ich zakresy znaczeniowe nie zawsze się pokrywają. Innymi słowy, czyn popełniony w miejscu publicznym nie zawsze stanowi czyn popełniony publicznie. Analizując problem na przykładzie, obraźliwy i nieprzyzwoity napis na budynku dworca z pewnością wypełnia znamiona zawarte w terminie „miejsce publiczne", jednak nie zawsze czyn popełniony w miejscu publicznym zostanie popełniony publicznie. Przykładem może być tu wyrażone w judykaturze, negujące publiczny charakter działania, gdy czynu (zniewagi) dokonano „w sklepie, a więc w miejscu dostępnym dla szerokiej publiczności, lecz w takim czasie, gdzie oprócz trzech określonych osób w sklepie tym więcej nikogo nie było, a słowa wypowiedziano normalnym głosem przy zamkniętych drzwiach sklepu".

Nie jest z kolei wykluczone publiczne zachowanie w miejscu niepublicznym, jeżeli czyn sprawcy mógł być dostrzeżony w miejscu publicznym, np. gdy sprawca dokonuje go, stojąc w otwartym oknie swego mieszkania.

Podobnie w orzecznictwie zostało ocenione zachowanie nieobyczajnego wybryku popełnionego w drzwiach wejściowych do mieszkania, które znajdują się we wjeździe na teren posesji.

Na gruncie powyższych uwag warto wskazać na interpretację obu pojęć. W orzecznictwie i doktrynie wskazuje się, że znamię „publicznie" oznacza miejsce, okoliczności lub sposób działania sprawcy, które umożliwiają dostrzeżenie jego zachowania przez większą (ale bliżej nieokreśloną) liczbę osób, np. na ulicy, w parku, na dworcu, na łamach prasy, przez radio, telewizję lub internet. Z tego też wynika jednoznaczne stanowisko judykatury, że publikując obraźliwe i poniżające treści na portalach internetowych, można narazić się na odpowiedzialność karną za zniesławienie, znieważenie prezydenta, znieważenie narodu lub RP. Wreszcie, to również wzgląd na projekcję przepisu penalizującego publiczne propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju sprawia, że osoby, które podejmują takie działania za pośrednictwem sieci internetowej, mogą ponieść odpowiedzialność karną. Również na gruncie kodeksu wykroczeń, tam, gdzie mowa o publicznym zachowaniu, może ono zostać popełnione za pośrednictwem internetu, np. art. 52a k.w. (publiczne nawoływanie do przestępstwa).

Miejsce publiczne z kolei w dotychczasowym orzecznictwie definiowane było jako miejsce dostępne dla każdego, czyli miejsce ogólnodostępne, zarówno bez żadnych formalnych ograniczeń (np. plac, ulica, park, sklep, dworzec), jak i wymagające posiadania biletu, karty wstępu, zezwolenia, zaproszenia (kino, stadion, sala wystawowa). Kierując się taką interpretacją, trudno było przypisać odpowiedzialność za wykroczenie z art. 141 k.w. (umieszczanie w miejscu publicznym nieprzyzwoitych treści) osobie, która takie treści umieściła w internecie.

Internet, czyli co?

O ile nie występują większe problemy z zakwalifikowaniem danego czynu jako popełnionego publicznie, o tyle konkretne wskazanie desygnatów działania w miejscu publicznym – już nawet na podstawie wskazanego zestawienia – niejednokrotnie generowało problemy i zapewne nieraz będzie powodowało kolejne wątpliwości. Przywołany wyrok SN ma zasadnicze znaczenie dla uznania za desygnat tego pojęcia przestrzeni internetowej.

Stanowisko sądu rejonowego, uznane przez SN za anachroniczne, skoncentrowane zostało wokół definicji internetu jako systemu połączeń między komputerami – sieć adresów IP przydzielonych hostom i serwerom połączonych za pomocą urządzeń sieciowych, które komunikują się za pomocą protokołu internetowego. W konsekwencji przyjęto, iż treści dostępne w internecie stanowią jedynie zapis danych na komputerach, a twardy dysk komputera trudno uznać za miejsce publiczne. Rozumienie takie niewątpliwie wynikało z wykładni językowej terminu „miejsce publiczne" definiowanego jako część jakiejś przestrzeni, na której ktoś przebywa czy coś się znajduje.

Trudno jednak uznać takie stanowisko za odpowiadające współczesnym realiom. Internet jest obecnie tak rozpowszechnionym medium, że nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że stanowi on dziś przestrzeń publiczną, która być może jest jedną z najważniejszych lub najczęściej odwiedzanych przez znaczną część społeczeństwa. Jest on płaszczyzną spotkań międzyludzkich; to tutaj następuje wymiana zdań, prowadzone są debaty i dyskusje. Niejednokrotnie portale internetowe stanowią pierwsze i najbardziej ogólnodostępne forum ogłoszeń i bieżących informacji. Oczywiście, nie zawsze można mówić o powszechnej dostępności strony internetowej. Za stanowiskiem SN należy wskazać tutaj na takie, które wymagają uprzedniego zalogowania się. Posiadanie hasła uprawniającego do wejścia na daną stronę ogranicza dostęp do treści na niej zawartych, a przez to wyłącza powszechną dostępność. Podobnie rzecz ma się chociażby z zamkniętymi kontami na portalach społecznościowych.

Znaczenie wyroku

Często wskazuje się, że to anonimowość i związany z nią brak poczucia odpowiedzialności za swoje czyny sprawiają, że w internecie można bezkarnie publikować wszystko. Otóż argument ten jest błędny.

Niewątpliwie przywołane orzeczenie SN będzie miało duże znaczenie, gdy chodzi o spełnienie znamion co najmniej kilku wykroczeń, wśród których należy wskazać art. 49 k.w. (demonstracyjne okazywanie w miejscu publicznym lekceważenia narodu, RP lub jej konstytucyjnych organów) czy art. 141 k.w. (umieszczanie w miejscach publicznych nieprzyzwoitych treści).

Użytkownicy wirtualnej przestrzeni, jeżeli nie chcą narazić się na odpowiedzialność za wykroczenie, powinni bardziej uważać na to, co zamieszczają w sieci. Dużo łatwiej bowiem napisać obraźliwy komentarz w internecie niż na murze czy budynku dworca. W dzisiejszym świecie trudno znaleźć przesłanki ku temu, aby przykładowo nieprzyzwoity napis na murze został zakwalifikowany jako wykroczenie z art. 141 k.w., a tożsamy tekst umieszczony na stronie internetowej już nie, ze względu na to, że strona taka nie kwalifikuje się jako „miejsce publiczne". Obecnie takie odseparowanie „realu" od „wirtualu" nie tyle nie ma sensu, ile przede wszystkim umacnia przekonanie, że w sieci wszystko można. A tak nie jest. W tym kontekście wyrok SN jest istotną wskazówką nie tylko dla innych sądów, ale i dla użytkowników sieci internetowej.

Autor jest doktorem i prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanym do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: matematyka - poziom podstawowy. Odpowiedzi
Prawo dla Ciebie
Jest decyzja SN ws. wytycznych PKW. Czy wstrząśnie wyborami?
Zawody prawnicze
Egzaminy prawnicze 2025. Z tymi zagadnieniami zdający mieli największe problemy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku