Dyskusje o sędziowskich podwyżkach i niezadowoleniu środowiska z wysokości pensji trwają od kilku miesięcy. Sędziowie zapowiadają akcje protestacyjne. Ustalili nawet harmonogram działań. Po akcji składania pozwów (3 – 14 marca) planują dzień „sądy bez sędziów”. 31 marca chcą masowo wziąć urlop na żądanie lub przeprowadzić strajk włoski.
Teraz przyszedł czas na pozwy. Złożyło je już ponad 30 sędziów, a to dopiero początek akcji. Wnoszą oni o wyrównanie wynagrodzenia od lipca 2007 r. lub zapłatę za nadgodziny.
W okręgu łomżyńskim pozwy złożyło 57 proc. sędziów. W tamtejszym sądzie rejonowym 12, wszyscy z wyjątkiem prezesa. Domagają się wyrównania wynagrodzenia od lipca 2007 r. Wtedy to obniżono składkę rentową (sędziowie jej nie odprowadzają).
„Powód jest sędzią i w spornym okresie świadczył i nadal świadczy pracę w pozwanym sądzie rejonowym, który jest jego pracodawcą” – to pierwsze zdanie wszystkich złożonych pozwów. Sędziowie piszą też, że od dawna domagają się godnego wynagrodzenia, które gwarantuje im konstytucja. „Szalę goryczy przelało niepodwyższenie w latach 2007 i 2008 kwoty bazowej, od której naliczane są płace sędziów, o kwotę równą obniżonemu wskaźnikowi składki rentowej, stanowiącą w istocie powszechną podwyżkę wynagrodzenia dla ogółu zatrudnionych” – brzmi fragment uzasadnienia pozwu. Sędziowie zwracają się też do sądu prowadzącego ich sprawę, aby wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy przepisy regulujące sędziowskie wynagrodzenia są zgodne z konstytucją. Proszą także o zawieszenie postępowania do czasu wydania wyroku przez TK.
W sądach warszawskich do wczoraj pojawiły się dwa pozwy. – Ich autorzy domagają się zapłaty za przepracowane nadgodziny – mówi „Rz” sędzia Wojciech Małek, rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego. Sędziowie powołują się w nich na orzecznictwo Sądu Najwyższego. Wynika z niego, że fakt, iż mają zadaniowy czas pracy, nie oznacza, że jest on niczym nieograniczony.