– Sędziowie to też ludzie – podkreśla doświadczony arbiter. Można sobie wyobrazić, że np. w instancji odwoławczej pomyśli: po co mam uchylać wyrok wydany przez sędziego „ustawionego” w Ministerstwie Sprawiedliwości?
Prawo o ustroju sądów powszechnych dopuszcza delegowanie sędziego przez ministra do pełnienia czynności administracyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Z informacji, jakie uzyskała „Rz”, wynika, że obecnie pracuje w MS 156 sędziów.
Zgodnie z kolei z rozporządzeniem wykonawczym minister pozwala nieraz takim sędziom wykonywać obowiązki orzecznicze. Takich osób jest ok. 100. W tych dniach pełnomocnik w jednej ze spraw cywilnych zakwestionował taką delegację jako niekonstytucyjną i zarzucił nieważność postępowania przed sądem I instancji, które prowadził sędzia z ministerstwa. Wystąpił do warszawskiego Sądu Apelacyjnego, gdzie jest teraz sprawa, aby zwrócił się z tą kwestią albo do Trybunału Konstytucyjnego, albo do Sądu Najwyższego (a na ten czas proces zawiesił).
Powód, którym są zakłady chemiczne, domaga się w tej sprawie ustalenia nieskuteczności ustanowienia zastawu na udziałach jego dwóch spółek córek. Ustanowiono go na rzecz jednego z banków. Chodzi o to, że bank ten był nawet w mediach nazywany bankiem rządzącej partii (wyrok zapadał na przełomie 2006 i 2007 r.).
Pełnomocnik powoda, adwokat Marcin Radwan-Röhrenschef, nie chce mówić o tych wątpliwościach (i nie stawia w tym kontekście zarzutów), woli mówić o zastrzeżeniach prawnych.