Posłowie z podkomisji pracującej nad prezydenckim projektem zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych przegłosowali poprawkę przywracającą część małych sądów. Teraz głos należy do Komisji Sprawiedliwości.
Chodzi o 41 sądów zniesionych w styczniu 2013 r. przez Jarosława Gowina, m.in. w Śremie, Kościerzynie, Piszu, Opolu Lubelskim, Krasnymstawie, Lwówku Śląskim, Grajewie. Ich powrót na mapę jest możliwy najwcześniej we wrześniu 2014 r., najprawdopodobniej jednak będzie to styczeń 2015 r.
Może być więcej
Prezydent proponował, by o znoszeniu sądów w przyszłości decydowały liczba mieszkańców – 60 tys. i spraw – 7 tys. Posłowie uznali, że to za dużo, i przyjęli, że rację bytu mają sądy w miastach liczących ponad 50 tys. mieszkańców i takie, do których wpływa 5 tys. spraw.
Wrócą stare tabliczki
– Na obowiązkowym powrocie 41 sądów reorganizacja może się nie skończyć – tłumaczy „Rz" sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Wyjaśnia, że projekt przewiduje też dobrą wolę ministra sprawiedliwości do powołania sądu w mieście, które ma do załatwienia 5 tys. spraw. Koszt reorganizacji ze stycznia 2013 r. wyniósł 1,2 mln zł. W drugą stronę może być trochę taniej, bo i przywracanych sądów będzie mniej. Sędziowie uważają, że nie ma kłopotu z powrotem do starego porządku. Nie kryją jednak oburzenia.
– Przykro, kiedy tak się dzieje – ocenia sędzia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. Przypomina, że sędziowie ostro protestowali przeciw reorganizacji najmniejszych sądów.