Zdecydowana większość sędziów twierdzi, że nagrywanie rozpraw nie przyśpieszy rozpraw, zwłaszcza apelacyjnych, ani całego postępowania.
Takie wnioski płyną z badania Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, w którym wzięło udział ok. 350 sędziów. Wyniki przedstawiono wczoraj w gmachu Sądu Najwyższego na konferencji „E-protokół a wymiar sprawiedliwości".
– Nawet jeżeli e-protokół zwalnia nas od pisemnego protokołowania i w I instancji skraca rozprawę, to aby zapanować nad materiałem dowodowym, musimy prowadzić własne notatki – mówił podczas konferencji Wojciech Łukowski, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Dlaczego notatki? Bo słucha się dłużej, niż czyta. – Przesłuchiwanie e-protokołu zabiera więcej czasu niż czytanie notatek – wyjaśnia sędzia. Zauważa też, że sędzia de facto dysponuje innym protokołem niż oficjalny. I strony nie wiedzą, które zeznania są dla niego ważne.
Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, także zwrócił uwagę, że nie słucha nagrań z Sejmu, tylko czyta stenogramy. Główna przestroga płynąca z jego referatu jest jednak taka, że nagranie zagraża naszej prywatności, autonomii informacyjnej. Idąc do sądu, nie godzimy się przecież na archiwizowanie naszych prywatnych spraw czy emocji, które kiedyś mogą być ujawnione czy wykorzystane przez korporacje – a zwłaszcza władze – przeciwko obywatelowi.