W sądach rejonowych kobiety stanowią 65 proc., w okręgowych 61 proc., a w apelacyjnych 58 proc. sędziów. Wśród ubiegających się o nominacje sędziowskie w 2013 r. kobiety stanowiły aż 68 proc. To najnowsze dane Krajowej Rady Sądownictwa, która czuwa nad kondycją kadry Temidy.
Dlaczego do urzędu sędziego garną się głównie kobiety? Jak ich kolegom zza sędziowskiego stołu się z nimi pracuje? Czy adwokaci, którym przychodzi stawać przed damskim sądem, dostrzegają różnice w prowadzeniu procesu?
Sędzia bez płci
– Dla mnie sędzia nie ma płci – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, który nieraz zasiadał w składzie z koleżankami po fachu. Nie dostrzega różnicy ani w przygotowaniu, ani w impulsywności czy okazywaniu emocji. – Sędzia ma być po prostu dobrze przygotowany i niezawisły – podkreśla. Jego zdaniem reszta jest bez znaczenia.
Pytamy zatem, dlaczego kobiety chętnie starają się o urząd. – To praca trudna, ale w pewnym sensie spokojniejsza, pewna, bezpieczna – tłumaczy sędzia Strączyński. Tymczasem mężczyźni są bardziej skłonni do rywalizacji, konkurowania, skoro więc już decydują się na zawód prawniczy, wolą wybierać wolne zawody – adwokata czy notariusza.
Sędzia Waldemar Żurek chwali sobie współpracę z koleżankami sędziami. – Są solidne, punktualne, poukładane – ocenia. Kiedy orzeka w mieszanym składzie, nie dostrzega większych emocji. – To sprawa bardziej charakteru niż płci – twierdzi. Zauważa też, że kobiety są bardzo dobrze wykształcone, czasem lepiej niż mężczyźni.