Takiego pokazu jeszcze u nas nie było. To próba wejścia w klimaty Wyspiańskiego, ale z perspektywy współczesnego człowieka. Zwłaszcza młodego, oswojonego z nowymi mediami oraz wizjami z gatunku fantasy.
Korytarze, ściany, studnie
Bo w muzeum wykreowano świat baśniowy, nierealny. Nie znaczy to, że starsi poczują się zagubieni – koncepcja rodzinnego duetu Janusz Wałek (kurator i autor scenariusza) oraz Paweł Wałek (scenografia) jest przejrzysta. I niezwykle atrakcyjna, o zmiennych aurach. Przedsięwzięcie (najkosztowniejsze od czasu wystawy impresjonistów) wymagało przebudowy sal ekspozycyjnych – położenia nowej podłogi, wzniesienia specjalnych ścian i przejść, wybudowania korytarzy i postawienia "studni". Całość została podzielona na siedem przestrzeni; siedem idées fixe Wyspiańskiego.
Widz w tej inscenizacji też odgrywa ważną rolę: staje się jej aktywnym elementem. Dlatego autorzy pokazu zdecydowali, że publiczność będzie wpuszczana niewielkimi grupkami, najwyżej po 30 osób. To tym ważniejsze, że widzowie, snując się po siedmiu przestrzeniach, w końcu zataczają krąg. Pod dyktando Wyspiańskiego.
Pod trzema orłami