Przez lata pozostawał w cieniu Henryka Stażewskiego, u którego mieszkał. Działał na marginesie sztuki, zdaniem wielu – nie zasłużył na miano artysty. Zanim w jego pracach pojawiła się słynna „plastic tape scotch blue, szerokość 19 mm, długość niewiadoma", wykonywał ilustracje do gazet i projektował mozaiki do sklepów.
Dziś duży zespół prac Edwarda Krasińskiego kupuje londyńska Tate Gallery, a niektórzy krytycy nazywają go „Gombrowiczem polskiej sztuki". Wbrew powtarzanym czasem legendom, bardzo szybko doceniony został przez krytyków i teoretyków sztuki, szczególnie ze środowiska skupionego wokół galerii Foksal.
– Spotkanie z nim było świętem, przyjeżdżaliśmy do niego do Warszawy niczym pielgrzymi – opowiada Maria Anna Potocka, dyrektor Bunkra Sztuki. – Dzięki Krasińskiemu dotykaliśmy czystej sztuki – autentycznie niezależnej, wolnej od jakichkolwiek zobowiązań.
Twórczość Krasińskiego, zauważona już w latach 70., prawdziwy renesans przeżywa dziś, także za sprawą oddziaływania na młodych artystów. Najważniejsze wystawy retrospektywne jego twórczości miały miejsce w 1996 roku w Kunsthalle w Bazylei i 1997 roku w warszawskiej Zachęcie. Po śmierci artysty w 2004 roku wiedeńska Fundacja Generali przedstawiła dwa lata później dorobek Krasińskiego na wystawie „Les mises en scene". Wystawa w Bunkrze Sztuki jest pierwszą po śmierci artysty tak szeroką retrospektywą jego twórczości w Polsce. Gromadzi zarówno najważniejsze prace z wykorzystaniem niebieskiej taśmy, jak i rysunki czy obrazy z lat 60. Rewelacją jest rekonstrukcja wystawy w Krzysztoforach z 1965 roku.
– Na pewno Krasiński ma teraz swój czas – uważa znana historyczka sztuki prof. Maria Hussakowska. – Przez lata był postrzegany jako artysta mniej ważny od Henryka Stażewskiego. Wystawa w Bunkrze nie jest odkryciem Krasińskiego, ale zdecydowanie potwierdza jego rangę. Tym bardziej że kurator wybrał prace mniej znane: obrazy utrzymane w klimacie malarstwa Kazimierza Mikulskiego czy Jerzego Nowosielskiego wskazują na źródła jego sztuki.