W promocji, za cenę biletu. Podczas otwarcia – całkiem darmo. Ale się rzucili! Już podczas wernisażu zniknęła połowa ciuchów z lumpeksów, które Ela Jabłońska rozwiesiła w efektownym układzie kolorystycznym. Barwy od bieli do czerni, pośrodku – tęcza. Pazerność na truciznę.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,547865.html]Zobacz galerię zdjęć z wernisażu [/link][/wyimek]
Gratisowe wziątka wprawiły widzów w euforię. Szarpali koszulki, gatki, chusty i co tam jeszcze znaleźli. Pakowali zdobycze w firmowe torby z napisem „smakołyki” i szczęśliwi wynosili jako pamiątkę z wystawy.
Autorka cieszyła się: – Z tego, co spadło na podłogę, powstała nowa, alternatywna układanka.
To była instalacja-prowokacja. Materiał dla socjologa i psychologa. W ogóle, cała wystawa powinna zostać przeanalizowana pod naukowym, nie tylko artystycznym kątem. Dlaczego staliśmy się tak pazerni?