Sylwetki prawie 100 współczesnych fotografów (od tych zajmujących się modą, reportażem, portretami, po tych przeglądających archiwa), ponad 500 kolorowych zdjęć i przegląd najważniejszych trendów proponuje „Decydujący moment".
To pierwsza książka podsumowująca ostatnią dekadę w fotografii. Dekadę, w której upowszechniły się aparaty cyfrowe. Telefonami komórkowymi robi się profesjonalne sesje. Zdjęcia ogląda się przede wszystkim na monitorach, a coraz to nowych kadrów jest tyle, że oczy aż robią się czerwone. Dziesięciolecie zaczęło się fenomenem umieszczania zdjęć na fotoblogach, a kończy dominacją Facebooka, do którego zdjęcia płyną z naszych smartfonów rzeką szerszą od Amazonki i Wołgi razem wziętych.
– Amatorską fotografię napędza Facebook. Robię fotę, wrzucam do sieci i czekam na reakcję. Coraz więcej osób nie wysyła już do siebie esemesa, tylko samo zdjęcie. To rodzaj komunikacji ze światem. Nazywam to emofotografią, bo opowiada prawie wyłącznie o przeżyciach samego autora: ja widzę, ja jem, ja jadę – mówi Adam Mazur, autor książki o nowych zjawiskach w polskiej fotografii po roku 2000.
– Fotografia jak żadna inna dziedzina sztuki zależy od technologii i co kilka, kilkanaście lat, kiedy tylko na rynku pojawi się nowy wynalazek, wszystko w niej się zmienia. Wszystko, nawet tak podstawowe kategorie jak: kto to jest fotograf? Co to jest dobre zdjęcie? Po co się je robi? Kto na nim zarabia? Przestawiają się klocki i zasady ustawia się od nowa – mówi Kuba Dąbrowski, fotograf wykształcony w czeskiej Opavie, a pracujący w Warszawie, Mediolanie, Paryżu. – Jeszcze parę lat temu sam gest trzymania komórki do fotografowania kojarzył się raczej obciachowo. Aż do pojawienia się programu Hipstamatic.