Hasior kipiący emocjami

Krakowski MOCAK pokazuje sto prac Władysława Hasiora. Jego oryginalna twórczość nie traci dawnej mocy - pisze Monika Kuc.

Aktualizacja: 18.02.2014 14:57 Publikacja: 18.02.2014 08:20

Władysław Hasior, Pałac sprawiedliwości (Urząd), 1973, asamblaż, 106 × 184 × 20 cm, Muzeum Górnośląs

Władysław Hasior, Pałac sprawiedliwości (Urząd), 1973, asamblaż, 106 × 184 × 20 cm, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Foto: MOCAK

Dzieła z lat 1956–1986, pochodzące z kolekcji polskich i zagranicznych, niejednokrotnie są prezentowane po raz pierwszy lub po długiej publicznej nieobecności. Są to głównie asamblaże, czyli obiekty ze znalezionych przedmiotów, czasem przypominające rzeźby, a czasem obrazy oraz monumentalne sztandary, „wędrujące"  kiedyś w organizowanych przez artystę plenerowo-happeningowych procesjach.

Zobacz galerię zdjęć

Sztuka zmarłego w 1999 roku Hasiora nie jest rekwizytornią rupieci. Pozostaje wciąż niezwykle emocjonalna i poruszająca. Nasycona katastrofizmem i niepokojem, pomieszaniem sacrum i profanum, jarmarcznymi i popkulturowymi odniesieniami, świadomym kiczem i filozoficzną głębią.

Polski i europejski

Komety spadających laleczek, pikujące eskadry samolocików, rozbłyskujących światłem żarówek, noże i ostre odłamki szyb i luster wbijające się w krwawiące bochenki, malowane niebo, stary sweter symbolizujący człowieka czy portret artysty to ślady nie tylko wojennej traumy, ale wciąż aktualne metafory zagrożeń współczesnej cywilizacji i lęków każdego z nas.

Wystawa w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK) nosi tytuł „Władysław Hasior. Europejski Rauschenberg?".

– Tytuł nie jest wyrazem kompleksów polskich. Jest jedynie próbą wskazania, że w tym samym czasie dwóch artystów – polski i amerykański – tworzyło podobną strategię artystyczną – przekonuje Maria Anna Potocka, dyrektorka muzeum.

– To kolejny etap – po wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie w 2005 i  w Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy w 2013 – przywracania  wyjątkowego  artysty współczesnej sztuce – mówi „Rz" Hanna Kirchner, współautorka katalogu. – Wielkiego nowatora i eksperymentatora o nieprawdopodobnej wyobraźni, który we wszystkich tematach, metaforach i materiałach czerpał z polskiego kodu kulturowego.

Z porównaniem Władysława Hasiora do Roberta Rauschenberga lepiej jednak zachować ostrożność. Chociaż działali w podobnym czasie i używali podobnych technik, nigdy się nie spotkali i nie znali swej sztuki. Niestety, Hasiora nie wysłano na Biennale Sztuki w Wenecji w 1964 (choć była taka propozycja), na którym Rauschenberg zdobył Grand Prix. Nawet jeśli obaj tworzyli asamblaże, tzn. przestrzenne kolaże z przedmiotów znalezionych, i byli prekursorami pop-artu , różnią ich inspiracje i krąg poruszanych tematów.

Znajomość sztuki europejskiej Hasior czerpał głównie ze swego pobytu stypendialnego we Francji w 1959 roku, gdzie w paryskiej pracowni Zadkine'a pogłębiał studia rzeźbiarskie po warszawskiej ASP i musiał też zetknąć się z nowymi realistami uprawiającymi sztukę akcji i tworzącymi asamblaże.

Jedną z sal MOCAK-u w całości zajmują wielkoformatowe fotografie Wojciecha Plewińskiego z 1962 roku przedstawiające artystę w pierwszej pracowni w willi Borek  w Zakopanem. 34-letni Hasior wygląda bardziej na sportowca niż artystę. Nic dziwnego,  dekadę wcześniej był zapalonym biegaczem i zdobył kilkakrotnie akademickie mistrzostwo Polski na dystansie 1,5, 5 i 10 tys. metrów, a nawet został członkiem kadry narodowej. Ale teraz ściany i podłogi jego pracowni pokrywają dziesiątki prac świadczące, że od dawna intensywnie żyje w innym, wykreowanym przez siebie świecie. Zgodnie z głoszonym credo: „Dla mnie podstawowymi i najżywotniejszymi siłami, które rodzą sztukę, są: intuicja, wyobraźnia i fantazja".

Niektóre z prac utrwalonych na zdjęciach Plewińskiego możemy zobaczyć bezpośrednio na wystawie w MOCAK-u. Fotografie pomagają badaczom w kompletowaniu dorobku artysty.

– Hasior stworzył około 1,5 tysiąca prac  – mówi „Rz" kurator Józef Chrobak – z których blisko połowa powinna się zachować. W katalogu, który ukaże się w marcu, zaprezentujemy także 80 zaginionych, które udało się nam ustalić na podstawie fotografii.

Bez kontrowersji?

Jeżeli twórcy tej monograficznej wystawy zmierzają do przywrócenia Hasiora współczesnej pamięci, to szkoda, że zrejterowali przed podjęciem ważnego tematu: artysta i polityka. Najbardziej dziwi, że nie próbują wyjaśnić, dlaczego Hasior podjął się w 1966 r. realizacji pomnika „Żelazne organy" w Czorsztynie. Był naiwny czy został przez władzę zmanipulowany i wykorzystany?

Wystawa w MOCAK-u nie pokazuje nawet jednego zdjęcia tego głośnego pomnika z czasów PRL, o który w nowej Polsce przez kilka lat toczył się ostry spór. Dobrze, że przypadkiem równolegle przypomina go nam zupełnie inna krakowska wystawa zatytułowana „Pamięć. Rejestry i terytoria" w Międzynarodowym Centrum Kultury.

Ten niezwykły awangardowy monument Hasiora o ekspresyjno-abstrakcyjnej formie (miał jeszcze grać na wietrze, ale z racji wykonawczych niedoróbek milczy) został, niestety, przez komunistyczne władze opatrzony ideologiczną inskrypcją  „...Poległym na Podhalu w walce o utrwalenie władzy ludowej..."  Po transformacji  pomnik chciano z tego powodu rozebrać; ocaliła go artystyczna wartość.

Pozostaje dodać, że sam Hasior w latach 90. w jednym z wywiadów tłumaczył: „Dla mnie jest to pomnik upamiętniający wszystkich tych, którzy, zaplątani w tryby historii, strzelali do siebie w tych okolicach aż do 1961 roku, niekiedy bez świadomości tego, w czym uczestniczą. Uważam, że teraz należałoby zmienić inskrypcje na jego podstawie, sprawić, by całe to wzgórze upamiętniało tamte trudne lata i ludzi, którzy tu wtedy polegli".

MOCAK wyświetla za to kilka świetnych dokumentalnych filmów pokazujących m.in. pracę artysty nad niezrealizowanym ostatecznie pomnikiem „Rozstrzelanym zakładnikom w Nowym Sączu" z 1968 r. z ekspresyjnymi figurami w ogniu i „Słonecznym rydwanem" z 1973 – wielką realizacją plenerową w Södertalje pod Sztokholmem z płonącymi rumakami. W obu surowe betonowe rzeźby dopełniały szalejące żywioły natury: wiatr, powietrze, ogień. Artysta dawał zarazem klucz do zrozumienia swej sztuki, mówiąc, że jego celem jest znalezienie nowego znaku dla archetypicznych tematów.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl