Reklama

Alberto Giacometti w Leopold Museum

Słynny Alberto Giacometti jest bohaterem świetnej wystawy w Wiedniu - pisze Monika Kuc z Wiednia.

Publikacja: 05.01.2015 07:32

Alberto Giacometti w Leopold Museum

Foto: ©Kunsthaus Zürich ©Alberto Giacometti Foundation

Leopold Museum prezentuje rzeźby, obrazy i rysunki jednego z największych artystów XX wieku na tle współczesnych mu twórców, od surrealistów do Picassa, Bacona i Pollocka. Na wiedeńskiej wystawie powstałej we współpracy z Alberto Giacometti Foundation i Kunsthaus w Zurychu zgromadzono prawie 90 prac tego artysty ze wszystkich okresów twórczości.

Giacometti zyskał międzynarodową sławę przede wszystkim jako rzeźbiarz. Jego dzieła biją rekordy na aukcjach. Praca z brązu z 1961 roku, przedstawiająca samotnego, idącego człowieka, została sprzedana w 2010 roku na londyńskiej aukcji Sotheby's za 104 mln dolarów. To najwyższa aukcyjna cena za współczesną rzeźbę.

W listopadzie 2014 roku wielkie emocje wzbudziła nowojorska aukcja Sotheby's, na której rzeźbę  bogini na rydwanie („Chariot") z lat 50. kupiono za 101 mln dol. A jeszcze w latach 70. jej cena wynosiła jedynie 375 tys. dolarów. Warianty obu tych prac znajdziemy też w Leopold Museum.

Idący mężczyźni

Wiedeńską wystawę otwiera sala z ponad dwumetrowymi smukłymi figurami patrzącymi na nas z góry. Krążąc wśród nich, czujemy własne wyobcowanie. Te postacie to metaforyczne znaki ludzkiej egzystencji i naszych zmagań z poczuciem pustki, bezsensu w duchu filozofii Sartre'a. Figury mężczyzn i kobiet o wydłużonych sylwetkach i kończynach wydają się kruche, zagrożone ogromem otaczającej przestrzeni, a zarazem heroicznie stawiają jej opór.

Artysta pracował nad nimi na przełomie lat 50. i 60., gdy otrzymał zamówienie dla Chase Manhattan Plaza w Nowym Jorku. Choć postacie sprowadził do pionowej umownej linii, to ułatwia nam rozpoznanie ich płci, określając je słowami: „kobieta jest u mnie zawsze przedstawiona w bezruchu, a mężczyzna zawsze idzie".

Reklama
Reklama

Ten typ rzeźby był kwintesencją i ukoronowaniem jego poszukiwań. Dojście do niego poprzedzał głęboki twórczy kryzys w końcu lat 30., gdy poszukując nowej formy figury ludzkiej, Giacometti tworzył coraz mniejsze postacie i wiele z nich zniszczył.

W latach wojny spędzonych w Genewie pracował jednak nadal nad minimalistycznymi rzeźbami, choć wciąż w małej skali. Gdy wrócił do Paryża, żartował, że bez trudu mógł je przewieźć w pudełkach od zapałek. Jednak to lata 40. i doświadczenia wojny wyznaczyły przełom w jego sztuce i doprowadziły do wypracowania ikonicznych figur, dzięki którym zyskał sławę.

Organizatorzy wystawy nie pomijają żadnego etapu twórczego. Starannie rekonstruują całą drogę artysty od młodości, gdy jako pionier awangardy włączał się w coraz to nowe nurty sztuki: kubizm, abstrakcjonizm, surrealizm. Alberto Giacometti (1901–1966) był z urodzenia Szwajcarem, ale znaczną część życia spędził w Paryżu. Przyjechał tu jako dwudziestolatek, by studiować rzeźbę u Antoine'a Bourdelle'a. poznał Maxa Ernsta, Joana Miró, Jeana-Paula Sartre'a, André Bretona.

Na początku lat 30. okrzyknięto go gwiazdą grupy surrealistów. Ale wkrótce popadł z nimi w konflikt, bo nieoczekiwanie powrócił do realnej obserwacji człowieka, co André Breton uznał za zdradę („Głowa! Wszyscy wiedzą, co to jest głowa!"– pisał ze zgorszeniem). Niepokorny Giacometti nie zrezygnował jednak z własnych poszukiwań.

Malowanie na szaro

Chociaż myślimy o nim głównie jako o rzeźbiarzu, malarstwo zajmuje w jego sztuce także ważną rolę. Podobnie jak w rzeźbach, tak i tu jego uwaga skupia się na człowieku. To była jego obsesja i fascynacja. Mimo że dążył do uniwersalnego ujęcia tematu, potrzebował kontaktu z realnymi ludźmi. I miał ulubionych modeli, m.in. młodszego brata Diego (także rzeźbiarza), matkę oraz żonę Annette.

W dojrzałym okresie tworzył monochromatyczne, szare obrazy. To był dla niego prawdziwy kolor życia. Jego obrazy przypominają graffiti na murze. „Czyż szary nie jest kolorem? – tłumaczył. – Kiedy wszystko widzę szare, a w tej szarości dostrzegam wszystkie kolory i chcę to przedstawić, to dlaczego miałbym użyć innego koloru".

Reklama
Reklama

W czasach młodości zdarzało mu się malować inaczej, o czym świadczy wibrujący kolorami autoportret z 1923 r. 21-letni Alberto najwyraźniej próbował wtedy naśladować swego ojca Giovanniego – malarza postimpresjonistę. Jednak z czasem, jak wyznaje, czuł przymus eliminowania koloru: „Jeden kolor po drugim wypadały, i co pozostało? Szary! Szary! Szary!".

Artysta na fotografii

Wspaniałym dopełnieniem wiedeńskiej wystawy są fotografie artysty wykonane przez znakomitych twórców, m.in. Henriego Cartiera Bressona, René Burriego, Mana Raya (Giacomettii o wyrazistej męskiej twarzy był dla nich inspirującym modelem) oraz dokumentalne filmy Ernsta Scheideggera czy Jeana-Marie Drot i Michela Van Zele. Większość z nich przenosi nas do skromnej paryskiej pracowni artysty na Montparnasse, w której tworzył niemal przez całe życie, nawet gdy stać go było na znacznie lepsze warunki.

Gdy Giacometti modeluje charakterystyczną chropowatą materię gipsu czułym dotykiem dłoni, uświadamiamy sobie, że każde wgłębienie czy wgniecenie, utrwalone potem w brązie, to bezpośredni odcisk palców artysty, tchnących w rzeźbę życie.

Wystawa „Giacometti. Pionier modernizmu" czynna do 26 stycznia

Rzeźba
Wybitny rzeźbiarz Mirosław Bałka o patriotyzmie: Nie jestem chłopcem, już mnie nie kusi
Rzeźba
Anatomia antyku na Zamku Królewskim z kolekcji Stanisława Augusta
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama